Witajcie,
dzisiaj odstąpię od napisania notki w moim stylu, dzisiaj będzie trochę bardziej refleksyjnie. Jako że mamy święta, wszyscy ulegają magii tego czasu, w którym dzieją się cuda i spotykamy rodzinę, o której mogliśmy nic do tej pory nie wiedzieć. Ot, taka magia.
Jak spędziłem dzisiejszy dzień? W gronie rodzinnym. Zjadłem chyba milion rodzajów ryb (mówię Wam, ludzka kreatywność przechodzi moje pojęcie), każda smaczniejsza i bardziej pomysłowa od innej. Oprócz tego takie spotkanie niczym nie różni się od zwykłego przyjęcia, z tą różnicą, że na początku jest opłatek i nieśmiertelny barszcz z uszkami. Mówię Wam, ta potrawa przetrwa apokalipsę. Później się siedzi, rozmawia (uczysz się? pracujesz? masz dziewczynę?) głównie o pierdołach, ale czas spędzony na tych pogadankach mija jakoś inaczej, lepiej. Dziwna sprawa, jakkolwiek byście nie narzekali na brak świątecznej magii to trochę jednak w tym jest, że zbiera się cała rodzina i każdy się uśmiecha, rozmawia, dobrze się bawi w swoim towarzystwie. Oczywiście, jest w tym trochę oszustwa, trochę gry, ale i tak całkiem to przyjemne.
Kto najbardziej czeka na święta? Z pewnością małe dzieci, oczarowane magią świąt, mikołaja, prezentów i innych pierdółek. Z wiekiem perspektywy się zmieniają i święta stają się 3-dniowym przyjęciem z potrawami, których normalnie się na stole nie widzi. Ja bardzo lubię same przygotowania do świąt: gotowanie, ubieranie choinki, małe porządki itp. Reszta to już tylko konsumpcja w gronie różnym. I w sumie też fajnie.
Na zakończenie: Chciałbym złożyć wszystkim moim czytelnikom (a wiem, że paru Was tam jest.. dziękuję Wam :)) życzenia Wesołych Świąt. Po prostu niech będą radosne, bierzcie od życia to co najlepsze i szykujcie się na sylwestra :)
PS. Do końca roku wypuszczę jeszcze tylko recenzję nowej płyty Linkin Park- A Thousand Suns i podsumowanie 2011 roku (jak zwykle).
HO HO HO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz