czwartek, 23 czerwca 2011

Opowiadanie

Witajcie,
Ponad dwa lata minęły, odkąd napisałem drugie opowiadanie w swoim dorobku. Pisane na raty, z kilkoma przerwami, w końcu ujrzało światło dzienne. Teraz, gdy skończyłem utrwaliłem je na dysku twardym, wypuszczam w świat swoje dzieło. Miłej lektury!


*****

-1-

Andrew siedział w swoim ulubionym fotelu przy kominku. Lubił z rana czytać gazetę popijając kawę i zajadać w tym czasie jakieś pożywne śniadanie. Mieszkał z córeczką, odkąd zmarła Katie, jego żona. To była wielka tragedia. Jakiś pijany kierowca potrącił Katie i uciekł z miejsca zdarzenia. Obrażenia były śmiertelne. Chociaż wydarzyło się do 3 lata temu, nadal był smutny. Lecz nie okazywał tego Marii. W jej oczach tatuś był zawsze uśmiechnięty. I chociaż zawsze go to bolało, zawsze grał przed Marią tę rolę. Od tych trzech lat nie dostał ani jednego listu, chociaż codziennie chodził do skrzynki przed domem i sprawdzał. Jego przyjaciele, nie wiedzieć czemu, nie kontaktowali się z nim po śmierci żony. Gdyby nie Maria, to zapewne dołączyłby do Katie. Pewnego dnia, Andrew jak co dzień czytał gazetę o poranku przy śniadaniu. Potem wyszedł do skrzynki pocztowej i ku jego ogromnemu zdziwieniu był tam list. Koperta była dziwnie brudna. Musiał usiąść, gdy przeczytał od kogo jest ten list. Na odwrocie karty widniał napis „Kathlin Johnson”. Serce zaczęło mu bić naprawdę szybko. Opanowując drżenie rąk, próbował otworzyć list. Myślał w międzyczasie o tym, jak to możliwe. „Kogo ja pochowałem? Przecież widziałem jej ciało w trumnie. Widziałem wypadek... Nie, to niemożliwe. To na pewno jest jakiś żart”. Otwierając kopertę nie wiedział,czego się spodziewać. W końcu mu się to udało. Zaczął czytać:
„Drogi Andrew,
Trzy lata temu stwierdzono, że umarłam. Ja też tak myślałam. Trafiłam do dziwnego miejsca. To miasto jest puste, żadnej żywej duszy. Niby wszystko jest OK, ale nie ma tu nikogo. Są tylko oni. Muszę iść, mój Pan mnie wzywa. Proszę, przyjedź tu, do Silent Hill, ratuj mnie”. Tu list się urwał, ale wyglądało to tak, jakby autor listu desperacko chciał dopisać choćby małe słówko. Na kartce zauważył mały ślad krwi. „Silent Hill, co to za miasto? Czy Katie żyje? Co tu się w ogóle dzieje?” Tyle myśli kłębiło się w jego głowie, że musiał nalać sobie whisky, żeby choć trochę się uspokoić. Usiadł w fotelu i się rozpłakał. Długo trwało, zanim zdecydował się włączyć laptopa. Musiał sprawdzić, o co chodzi z tym Silent Hill. „Wielki pożar w Silent Hill”, „Wymarłe miasto”.
-Po co ona tam pojechała? Muszę się dowiedzieć- Nagle poczuł się senny. Nie wiedział dlaczego, przecież dopiero się obudził. Jednak poszedł do sypialni. Jakaś jego cząstka woli próbowała wprawdzie walczyć z tą dziwną siłą, jednak Andy nie dał rady. Śnił o Katie...

-2-

Andrew zerwał się z łóżka, cały spocony. Chciał krzyczeć, ale zabrakło mu głosu. Usiadł na brzegu łóżka i opanowując drżenie rąk uspokajał oddech. Ubrał szlafrok i zszedł na dół. Za oknami panowała ciemność. Na zegarku, który zawsze nosił na lewym ręku, wybiła właśnie druga w nocy. Wszedł do kuchni, nalał sobie mleka i podszedł do okna. Patrzył na swój ogród i żałował, że musi opuścić tą ziemię. Wiódł tu przecież spokojne życie i mimo tego, że tęsknił za Katie, cieszył się, że jest w tym miejscu, z tymi ludźmi, których zdążył polubić. Nie wiedział, czy wróci, ale chciał przecież zobaczyć Katie. Miał nadzieję, że to nie jest żart, że nikomu nie przyszło do głowy zrobić z niego idioty. Zostawił przeszłość za sobą już dawno temu, więc nikt nie mógł mieć do niego żadnych żalów. Tej nocy miał niepokojący sen o Marii.

-3-

Wyjechał po południu. Rzęsisty deszcz utrudniał widoczność i powodował trudności w prowadzeniu samochodu. Gdy wyjechał za miasto, deszcz ustał, a Andrew zatrzymał się, wysiadł i obejrzał za siebie. Chciał zachować w pamięci miasteczko, które naprawdę lubił. Wsiadł z powrotem do auta, wziął kilka głębokich oddechów, włączył radio i odpalił silnik. Jechał długo, robiąc przerwy co godzinę. Nauczył go tego jego ojciec. Powiedział mu, że warto odpocząć chwilkę, by zregenerować siły. Wieczorem chciał się przespać, ale zobaczył na mapie, że Silent Hill jest już bardzo blisko. Było ciemno i zapadła mgła, gęsta mgła utrudniająca znacznie widoczność. Deszcz znowu lał niemiłosiernie z nieba. Próbował zadzwonić do domu, lecz w słuchawce słychać było tylko trzaski. Nagle telefon wypadł mu z ręki. Sięgnął po niego wciąż jadąc, a gdy podniósł głowę, zobaczył postać wyglądającą zupełnie jak jego córeczka. Gwałtownie zahamował, ale wpadł w poślizg i uderzył w barierkę. Andrew stracił przytomność.

-4-

Obudził się w swoim samochodzie. Miał straszny sen. Śniła mu się Katie. Tym razem ktoś sprawiał jej ogromne męki. Wisiała ukrzyżowana na kolczastym drucie. Była cała we krwi, ale żyła. Krzyczała, żeby jej pomógł, a on nie mógł się ruszyć. Do teraz drżały mu ręce, a oddech miał głęboki. Rozejrzał się. Mgła rozpościerała się wokół, ograniczając widoczność praktycznie do zera. Próbował zadzwonić do domu, ale jego komórka nie miała zasięgu. Zaczął iść, nie bardzo jednak wiedział, w jakim kierunku. W pewnym momencie droga się skończyła. Lecz Andy nie mógł nigdzie skręcić. Dalej była tylko bezdenna przepaść. Zupełnie tak, jakby świat się po prostu skończył i dalej już nic nie było. Zdziwienie Andy'ego było tym większe, że pamiętał, iż jechał tą drogą. Wrócił więc do swojego samochodu i poszedł w drugą stronę. Szedł już kawałek czasu, gdy na horyzoncie pojawiła się tablica. Nie widział jej z daleka, więc podszedł bliżej. Na tabliczce widniał napis: „Witamy w Silent Hill”. Był przerażony, ale jednocześnie ciekawy tego, co zastanie. Chciał również desperacko zobaczyć Katie. Nie było jej tyle czasu i chociaż zdążył już przywyknąć do tego, że jego żony nie ma, w głowie zrodziło mu się tyle pytań... W końcu postawił pierwszy krok w Silent Hill...

-5-

-Katie! Katie! - nikt mu nie opowiedział, lecz on nadal krzyczał w nadziei, że może ktoś mu pomoże, ktokolwiek. Biegł wśród mgły tak gęstej, że ledwo dostrzegał nazwy ulic na skrzyżowaniach. Zatrzymał się przed budynkiem szkoły. Kiedy otwierał drzwi, zawyły syreny alarmowe. Takie, jakie dzwonią, gdy miastu grozi niebezpieczeństwo. Wszedł do budynku i zrobiło się tak ciemno, jakby słońce nagle zgasło. Nic nie widział. Sytuacja nie trwała długo, lecz gdy otworzył oczy, widok jaki mu się ukazał, przeraził go. Brudne ściany, oblepione gdzieniegdzie jakąś dziwną substancją. Wszystko to sprawiało wrażenie jakby żywcem wyjętego z koszmaru. Na szczęście wziął ze sobą latarkę z samochodu. Dzięki temu choć trochę widział gdzie iść. Po drodze zabrał również metalową rurkę. Czuł w środku, że będzie mu ona potrzebna. Wszedł do stołówki. Tam zobaczył... W zasadzie nie wiedział, co lub kto siedzi w rogu pomieszczenia. Istota siedziała skulona. Andrew podszedł bliżej, a istota spojrzała na niego. Ku jego przerażeniu, nie miała twarzy. Andy cofnął się parę kroków, istota wstała i zaczęła niezdarnie kroczyć ku niemu, wydając przy tym przerażający pisk. Andrew odwrócił się, ale ku swojemu przerażeniu zobaczył, że parę kroków za nim znajdują się dwie podobne istoty. Próbował uciec, lecz tych istot było więcej niż przypuszczał. Otaczały go. Andy utonął w ciemności.

-6-

Znalazł się w kawiarni „Silent Cafe”
-Długo zamierzasz tu jeszcze leżeć?- za plecami Andy'ego stała kobieta. Odetchnął z ulgą. Mundur wskazywał na to, że kobieta jest policjantką. Blond włosy były częściowo zakryte kaskiem, co wskazywało na to, że porusza się ona motocyklem. Nosiła również okulary, które teraz były schowane w kieszeni na piersi policjantki.
-No więc? Jak będzie?- Andy usiadł na stoliku, na którym przed chwilą leżał i rozejrzał się. Knajpa może i była niezbyt wysokich standardów, ale było w miarę czysto i schludnie na tyle, na ile było to możliwe w tak małym miasteczku. Lekki bałagan za barem wskazywał jednak na to, że dość dawno nikt tu nie sprzątał.
-Gdzie ja jestem? I kim ty jesteś?- spytał Andrew
-Jesteś w „Silent Cafe”, miejscowej kawiarence. Nazywam się Monica Campbell. Jestem policjantką z okolicznego Hellsville. Przyjechałam tu, ponieważ otrzymałam zgłoszenie o człowieku błąkającym się po Silent Hill. Potem znalazłam Ciebie, gdy leżałeś nieprzytomny przed szkołą. Udało mi się przyciągnąć Cię tutaj.
-Dzięki... chyba
-Co Ty tu w ogóle robisz?
-Zabrzmi to dziwnie i jestem pewien, że mi nie uwierzysz, ale niedawno otrzymałem od swojej żony list, w którym napisała, że jest w tym miasteczku i błaga o pomoc
-Co w tym dziwnego?
-Cóż.. Moja żona zmarła trzy lata temu w wypadku samochodowym
-Hmm... Rzeczywiście dziwna sprawa- milczenie, które trwało dobrą chwilę, przepełnione było napięciem. Monica nie chciała zadać żadnego dziwnego pytania. Po chwili powiedziała:
-Czy wiesz, dlaczego Silent Hill jest opuszczone?
-Nie mam pojęcia. Czytałem tylko o wielkim pożarze
-Tak, 50 lat temu wybuchł tu ogromny pożar, w którym zginęli wszyscy mieszkańcy miasta.
-Jak widać nie wszyscy...
-Słucham?
-Widziałem w szkole jakieś dziwne istoty. Nie wiem, czy to byli ludzie, ale..
-Czy Ty nie uderzyłeś się w głowę? Jesteś ranny? Musze Cię stąd zabrać
-Ale ja się nigdzie nie wybieram
-Jak to?
-Muszę odnaleźć swoją żonę
-Ale sam powiedziałeś, że ona nie żyje
-Dostałem od niej list
-Nie sądzisz, że mógł go napisać jakiś żartowniś?
-Nie rozumiesz mnie. Od 3 lat żyję z wielką zadrą w sercu po stracie Kathlin. Jakoś to znoszę tylko ze względu na moją córeczkę. Gdy dotarł do mnie ten list, coś się we mnie rozbudziło. Wiem, może to głupie, ale chciałbym, żeby ona żyła. W tym liście końcówka mocno mną wstrząsnęła. Jakby to nie ona pisała- wręczył Monice list.
-Co my tu mamy.... „Muszę iść, mój pan mnie wzywa”. Jesteś pewien, że Twoja żona nie była kimś w rodzaju satanisty?
-Jestem przekonany, że nie. Ona kochała dzieci, mieliśmy w domu nawet dwa koty. Dobija mnie fakt, że zdążyłem się z tym częściowo pogodzić z jej śmiercią, a tu coś takiego. Czasami myślę, że zaczynam wariować. I oto teraz jestem tu, szukając swojej żony i nie wiedząc nawet, czy moja wyobraźnia nie robi sobie ze mnie żartów. I te istoty... Muszę się dowiedzieć, o co chodzi- Znów zapadła cisza. Cisza, podczas której Monica myślała o tym, czy naprawdę wierzy Andy'emu. Postanowiła zaryzykować:
-Pomogę Ci
-Dlaczego?
-Poniekąd Ci wierzę. Chyba sama zwariowałam.
-Dziękuję.
-Musimy zebrać jakieś zapasy na noc. Za chwilę zacznie się ściemniać. Tę noc spędzimy tutaj, a rano wyruszymy w głąb miasta- Andy zgodził się z policjantką. Podziwiał sam siebie, ponieważ pierwszy raz od długiego czasu zaufał drugiemu człowiekowi. Zebrali zapasy jeszcze zanim się ściemniło. Później zjedli kolację i poszli spać. Andy był tak zmęczony, że zasnął od razu.

-7-

-Przyprowadźcie ją do mnie- odezwała się istota potężnym głosem. Dwie istoty zwane Piramidogłowymi rzuciły dziewczynę na podłogę
-Nareszcie, mój plan się wypełni...

-8-

-Andy, wstawaj- Monica szturchała Andy'ego w ramię
-Co, coś się stało?
-Nie, ale ile można spać?
-Wybacz, ostatnio mało sypiam.
-Rozumiem. W każdym razie musimy wyjść i rozejrzeć się po okolicy- Andy polubił Monicę. Wydawało mu się, że zaczyna mu wierzyć
-Tak, masz rację. Dlaczego całe miasto jest we mgle?
-Nie wiem, może to jakaś miejscowa anomalia
-Tak, być może- Wyszli z „Silent Cafe” i z początku nie bardzo wiedzieli, gdzie iść
-Najpierw powinniśmy znaleźć jakąś broń dla Ciebie. Widzisz? Tam są domki, może w którymś z nich coś znajdziemy- zgodził się i poszedł z Monicą na poszukiwania. Chodzili po wielu domach, niestety nic nie znajdując. Weszli w ostatnią uliczkę z domkami. Nagle usłyszeli szczekanie. Było nieznośnie głośne. Z budy obok której stali Monica i Andy wyszedł pies. A raczej jego resztki. Obdarty ze skóry, z jednym okiem zwisającym bezwiednie z oczodołu i nie pałający miłością do pary, którą przed sobą widział. Kroczył powoli ku nim, obnażając przy tym swoje kły. Monica wyjęła broń, a Andy podniósł leżącą obok sztachetę. Pies szykował się już do skoku, gdy Monica wypaliła do niego, trafiając w głowę. Zwierzę padło na ziemię, ale jeszcze warczało. Andy uciszył je, już na zawsze.
-To miasto jest inne niż wszystkie, prawda?
-Na to wygląda. Co tu się właściwie dzieje?
-Nie wiem, ale musimy mieć się na baczności- weszli do trzeciego od początku ulicy domku. W salonie zauważyli różnego rodzaju trofea łowieckie.
-Tu chyba coś znajdziemy. Chodź do sypialni- weszli po schodach do pokoju. Długo nie szukali, gdyż w szufladzie przy łóżku znaleźli Berettę, a pod samym łóżkiem strzelbę. Zabrali również spory zapas nabojów. Po zjedzeniu lunchu wyszli na ulicę i poszli na północ.
-Szukałeś swojej żony w szkole, tak? Przeszukałeś cały budynek?- zapytała Monica
-Nie wiem. Zaraz jak wszedłem, zrobiło się ciemno i zawyły syreny. Potem te dziwne istoty, dalej już nic nie pamiętam
-Czyli tam raczej nic nie znajdziemy. Znalazłam w kafejce mapę miasta. Pójdziemy dalej na północ, w kierunku szpitala. Może tam coś będzie
-Chodźmy- Mimo złej widoczności, z pomocą mapy trafili do szpitala w ciągu kilku minut. Budynek był dość stary, gdzieniegdzie widać było odpadający ze ścian tynk. Weszli do szpitala. W środku było całkiem przyjemnie, mimo obecnych okoliczności. Korytarze wyglądały jakby były całkiem niedawno remontowane. Niepokojem napawała pustka panująca w budynku. Szpital był dość duży, ale postanowili wszędzie chodzić razem. Dawali sobie nawzajem dużą pewność siebie. Podczas wędrówki po parterze Andy spytał:
-Masz kogoś?
-Skąd to pytanie?
-Lepsze to niż ta przeklęta cisza
-W sumie masz rację. Nie, nie mam nikogo, mój mąż zmarł parę lat temu. Nie mieliśmy ze sobą dzieci
-Przykro mi
-Byliśmy młodzi, poświęciliśmy się swoim karierom i postanowiliśmy odłożyć plany o dziecku na inny czas
-Rozumiem. Ja odziedziczyłem spory majątek po ojcu. Dom na wsi, sielanka. Poznałem Katie, była to jedyna kobieta, która zakochała się nie w moich pieniądzach, a we mnie. Gdyby nie moja córeczka, to chyba bym oszalał po śmierci Katie- Chciał mówić dalej, ale zaczęło znów robić się ciemno. Zawyły syreny
-Znowu się zaczyna- ścisnął w dłoni Berettę, którą trzymał w kaburze przy pasie. Monica widząc niepewność towarzysza wyjęła swoją broń. Instynktownie złapali się za ręce. Ciemność niedługo minęła, ukazując przerażający widok. Ze ścian odpadała zaschnięta krew, w niektórych miejscach pokazując głowy ludzkie, jakby ich ciała zostały wmurowane w ściany po to, żeby ich męka trwała wiecznie. Podłogi były brudne, a światło nikłe. Oboje trzymali w jednej ręce broń, a w drugiej latarkę. Nagle usłyszeli głos, jakby szept dziecka.
-Andrew, pomóż mi.
-Kto? Gdzie?
-Andrew...- szli niepewnym krokiem przez szpitalny korytarz. Szli w kierunku głosu. Gdy skręcili, za rogiem zobaczyli dwie osoby: mężczyznę i dziecko.
-Andrew, jesteś, jaka ulga
-Kim jesteś? Skąd znasz moje imię?- mężczyzna, który stał przy dziecku, wyjął ogromny nóż i powiedział:
-Bądź gotów, Andy. Silent Hill pamięta- po tych słowach dźgnął dziecko w plecy. Nagle latarki zgasły i znowu ogarnęły ich ciemności. Chwilę potem latarki znów zaświeciły, ale ani mężczyzny ani dziecka nie było widać. Krwi również ani śladu. Co więcej, cały budynek wrócił do normalnej postaci
-Co tu się stało?- spytała Monica, ale w jej głosie dało się wyczuć strach przed odpowiedzią
-Nie wiem, coś tu na poważnie jest nie tak- nagle Monica zemdlała, a Andy usłyszał przeraźliwy pisk i głos Katie, a raczej jej krzyk, który został natychmiast zduszony. Pisk się nasilał. Zaraz przed tym, jak zemdlał, zobaczył dwie postaci idące w ich stronę. Postaci z piramidami zamiast głów
-Co... jak....

-9-

Znalazł się w pomieszczeniu na pierwszy rzut oka wyglądające jak kotłownia. Ku swojemu przerażeniu odkrył, że nie może się poruszyć mimo tego, że nie był przywiązany. Nie mógł dostrzec Monici. Próbował ją zawołać, lecz głos uwiązł mu w gardle. Nagle zaczęło się robić nieznośnie duszno. Andy miał problemy z oddychaniem. Usłyszał jak ktoś wchodzi do pomieszczenia i idzie ku niemu. Było na tyle ciemno, że nie mógł dostrzec twarzy przybysza:
-Witaj, Andy
-Co tu się dzieje? Gdzie jest Monica?
-Czy bardziej obchodzi Cię los kobiety, którą dopiero poznałeś od losu Twojej własnej żony?
-Ale moja żona nie żyje
-Więc po co tu przyjechałeś? Możesz oszukiwać cały świat, ale siebie nie oszukasz- Andy z każdym słowem swojego rozmówcy czuł słabnące siły, ale jego psychika też słabła, jakby zbyt dużo informacji wpakowało mu się bez ostrzeżenia do głowy
-Długa droga przed Tobą, Andrew,. Musisz uświadomić sobie, kim jesteś. Twoja przyjaciółka jest
w bezpiecznym miejscu i czeka aż poznasz siebie od nowa. Do zobaczenia, Andy- przybysz pozostawił Andy'ego z mnóstwem pytań. Wiedział jednak, że jeszcze spotka tajemniczego osobnika. Usiadł, opierając plecy o ścianę i próbował ogarnąć obecną sytuację. Nie było Monici, nie wiedział gdzie jest, a na dodatek nie miał broni. Osoba, z którą rozmawiał, powiedziała, że musi odkryć kim jest. Czy w takim układzie nie jest tym, kim uważał że jest? Myśli biegały Andy'emu po głowie i nieznośnie dziurawiły mu umysł. Znów był sam, znów zaczął wątpić. Czy Katie naprawdę żyje? Czy wymyślił sobie to wszystko, bo tak tęsknił za swoją żoną? Zrobiło mu się niedobrze. Wstał i rozejrzał się dookoła. Światło było przytłumione i Andy'emu wydawało się, że zaraz zgaśnie. Niedaleko znajdowały się drzwi. Andy się bał. „Co to za miejsce?”. Stał oszołomiony jeszcze przez kilka minut, po czym w końcu zaczął stawiać kroki ku drzwiom. Choć nadal się bał,
a w jego głowie kotłowały się pytania, chciał zobaczyć Monicę, kobietę, dzięki której po raz pierwszy zaufał drugiemu człowiekowi. Przede wszystkim chciał zobaczyć swoją żonę, którą wciąż kochał. Stanął przed drzwiami i wyciągnął dłoń ku klamce..

-10-

Kobieta siedziała na podłodze. Była wyczerpana walką z Piramidogłowymi. W końcu przywlekli ją tutaj, do tej dziwnej komnaty, w której było bardzo ciemno. Wydawało się, że jedynymi oświetlonymi miejscami jest kawałek podłogi, na której siedziała oraz ogromny, drewniany fotel stylizowany na tron. Nikt w nim jednak nie siedział. Chwilę później usłyszała kroki. Zobaczyła mężczyznę w średnim wieku o kruczoczarnych włosach, takim samym garniturze i butach.
-Zapewne spodziewałaś się czegoś innego. Nie mogę Ci się pokazać w mojej prawdziwej postaci. Nie byłabyś wtedy w stanie ze mną współpracować
-Co ja tu robię?
-Masz do spełnienia misję, o której opowiem Ci, jak wypoczniesz
-Gdzie jestem? Dlaczego tu jestem? Kim Ty jesteś?- przybysz jednak odszedł od kobiety, która bezsilna opadła na podłogę i natychmiast zasnęła.

-11-

Andy siedział na ławce na korytarzu szkolnym. Nie wiedział dlaczego z kotłowni wyszedł na szkolny korytarz, ale w obecnej sytuacji nic go nie dziwiło. Zaczął rozmyślać nad słowami swojego niedawnego rozmówcy. „Po co tu przyjechałeś?”. Andy ukrył twarz w dłoniach. Przeżywał kryzys, bał się. Myślał o Monice. Niemożliwym jest przecież, żeby Katie nadał żyła. Więc skoro minęło tyle czasu, to czy nie przyszedł moment, żeby szukać sobie nowej partnerki? Ale co z Marią? Czy byłaby w stanie zaakceptować nową sytuację? Przecież jest taka mała i wrażliwa. Andy zdał sobie sprawę, że trochę odpłynął i postanowił, że musi iść. Korytarz kończył się jedną parą drzwi, które prowadziły do sali muzycznej. Mniej więcej na środku sali stało wielkie, stare pianino. Andy przypomniał sobie czasy, kiedy razem z Katie grali dla Marii. Łza spłynęła po jego policzku. Usiadł na krzesełku i zaczął grać melodię, którą razem z Katie kołysali Marię do snu. Słońce zachodziło, gdy kończył grać. Wiedział, że noc to najgorsza pora na wędrówki po ciemnych korytarzach, ale uzmysłowił sobie, że nie może tu siedzieć. Wstał i wyszedł z sali. Korytarz zmienił się. Ściany były brudne, substancja przypominała zasychającą krew. Andy przysiągłby, że słyszy płacz dziecka, ale nie miał komu. Szedł więc za tym płaczem, a na korytarzu robiło się coraz ciemniej. Bał się, jednak z drugiej strony dźwięki się nasilały, więc włączył latarkę i szedł dalej. Stanął w końcu przed drzwiami, zza których dobiegał płacz. Pchnął drzwi i wszedł do środka. Gdy przestąpił próg, zatrzasnęły się, a płacz momentalnie ucichł. Latarka licho oświetlała pokój. Andy skierował jej światło na tablicę i zobaczył napis „Gdzie jest Twoje zbawienie, Andrew?”
-A kim Ty do cholery jesteś, żeby zadawać mi takie pytania?!
-Dlaczego Cię to interesuje, Andy?- głos istoty był dziwny, ale jakby Andy'emu znajomy
-Mieszasz mi w głowie od samego początku, gdy tu przybyłem!
-Ach tak, biedny człowieku. Nic nie zrozumiałeś, a chcesz poznać odpowiedzi na swoje pytania. Na wszystkie. Chcesz dominować. I jak to jest, Andy? Jak to jest być zagubionym w swoim umyśle? -Chcesz mnie zobaczyć? Myślę, że mój Pan pozwoli mi na to- Andrew w tym momencie poczuł czyjąś obecność tak blisko siebie że gdyby rozmówca chciał mu coś zrobić, Andy nie byłby w stanie zareagować. Oboje stali do siebie plecami. Andy'emu serce waliło jak młot. Upuścił latarkę, która się wyłączyła. Andy bał się podnieść przedmiot, nie mógł się ruszyć ze strachu
-Co robisz? Czy nie chciałeś mnie ujrzeć? Chyba muszę Ci to ułatwić- w jednej chwili w sali zrobiło się jasno, a to co zobaczył, o mało nie zwaliło go z nóg. Otoczony był trupami dzieci, powieszonymi niczym dekoracje na suficie. Czuł na plecach obecność swojego rozmówcy tak jak poprzednio, w ciemności.
-Co... co tu się stało?
-Widzisz, były niegrzeczne. A niegrzeczne dzieci spotyka kara
-Ty...- Andy wściekły odwrócił się i zobaczył...

-12-

-Katie?
-Witaj, kochanie
-Ale jak? Dlaczego?
-Nareszcie się spotykamy, po tych trzech długich latach
-Przecież Ty nie żyjesz!
-Dziwna sprawa, nie? Pamiętam ten wypadek, a później to miejsce. On przyszedł i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę i mam tu czekać.
-On?
-Nikt go nie zna ani nie widział jego twarzy. Może poza jego sługusami.
-Czy Ty zrobiłaś to tym dzieciom?
-Nie... Chyba nie. Pamiętam, że tu byłam, ale nic więcej nie przychodzi mi do głowy
-Zabieram Cię stąd
-Nie możesz, Andy- głos Katie zmienił się, jakby w jej ciało weszła jakaś istota- Masz tu jeszcze sporo do zrobienia.
-Zostaw ją w spokoju!
-Chciałbym, ale niestety nie mogę. Nie spełniłeś jeszcze swojego zadania. Nie mogę również puścić wolno Twojej Katie. Do zobaczenia, Andy.
-Nie, czekaj...- ale Katie już zniknęła. Dzieci też nie było. „Czy to była iluzja? Czy Katie była wytworem mojej wyobraźni?” Na biurku dostrzegł stertę papierów i pożółkłą kopertą. Przejrzał dokumenty dotyczące dzieci i otworzył kopertę. Były w niej zdjęcia. Różne zdjęcia obcych mu dzieci. Na jednym ze zdjęć była jego córka. Maria stała uśmiechnięta na tle drzew w parku, do którego chodzili razem z Katie przed jej śmiercią. Andy otworzył szerzej oczy, gdy za jednym z drzew ujrzał Piramidogłowego. „Obserwowali nas. Od samego początku, od narodzin Marii. Czy On zabił Katie, żebym w końcu tu przyjechał? Po co?”
-Wyłaź, sukinsynu! Mamy do pogadania!
-Andy, przeszkodziłeś mi w kolacji. Mam nadzieję, że sprawa jest poważna- Andy przez chwilę był zaskoczony, że On odpowiedział mu od razu. „Pewnie cały czas na mnie patrzy”
-Zabiłeś moją żonę!
-Andy, Andy, Andy. Może nie robię wielu dobrych rzeczy, ale nie zniżyłbym się do tak... ludzkiego czynu. Aczkolwiek byłem na miejscu
-Co masz na myśli?!
-Zrobiłem kilka interesujących zdjęć- Andy zaczął nerwowo przeglądać obrazy z miejsca wypadku. Zamglona postać kierowcy stawała się coraz bardziej wyraźna z kolejnym zdjęciem. Na ostatnim zdjęciu Andy zobaczył siebie.
-Ja?! To niemożliwe!
-Jesteś pewien? Nie pamiętasz, co się wtedy działo?- przed oczyma Andy'ego ukazał się obraz tamtego dnia. Siedział sam przy stoliku w barze „Las Vegas” i popijał kolejną szkocką. Widział sam siebie, jak coraz mętniejszym wzrokiem wpatrywał się w szklankę. Wreszcie wstał i chwiejnym krokiem wyszedł z baru. Andy wyszedł za sobą i wsiadł do auta. Zaczął sobie przypominać. Ruszył, przyspieszył mocno. Pamiętał, że mógł sobie na to pozwolić, Katie przecież wyjechała. Alkohol i prędkość spowodowały, że niewiele już widział. Nagle coś wyskoczyło na drogę, ale Andy nie zdążył wyhamować. Przestraszony i jeszcze pijany uciekł jak najszybciej do domu. Gdy wrócił, nie był w stanie nic zrobić czy powiedzieć, po prostu położył się spać, a nazajutrz nic nie pamietał.
-O, Boże
-Nie, Andy. Bóg nie miał z tym nic wspólnego.
-Ale Katie miała wyjechać w delegację
-Nie zastanawiało Cię nigdy, dlaczego Maria nie jest w ogóle podobna do Ciebie?
-To... To się zdarza
-Andy, przestań zaprzeczać. Wiedziałeś jak jest, ale wyparłeś ten fakt ze swojej świadomości i żyłeś jak gdyby nigdy nic.
-To niemożliwe. Katie nie zrobiłaby mi takiej rzeczy.
-Przestań, Andy- Andy poczuł w głowie tak ogromny ból, jakby ktoś wbijał mu w nią gwoździe. Przeniósł się do swojego domu. Znów zobaczył siebie, tym razem sprzeczał się z Katie. Marii nie było w pobliżu. Pamiętał, że starali się nie kłócić przy niej, nie chcieli narażać jej na złe doświadczenia.
-Znowu wyjeżdżasz? To już trzeci raz w tym miesiącu
-Wiem, kochanie, ale szef strasznie naciskał na ten wyjazd. Gdybym miała wybór, na pewno bym została
-Wiem, ale... Dawno nie byliśmy nigdzie z Marią, strasznie za tym tęskni
-Obiecuję, że w przyszłym tygodniu będę do dyspozycji
-Tak samo mówiłaś wcześniej. Skąd mam wiedzieć, że teraz tak nie będzie?
-Andy, nie mam teraz na to czasu. Kocham Cię, wracam za parę dni. Pa- pocałował ją na do widzenia i zamknął za nią drzwi.
-Teraz wierzysz?- rzekł przybysz. Znowu byli w klasie
-Im bardziej sobie to uzmysławiam, tym mniej mam siły, by wypierać prawdę- Andy usiadł na podłodze- Ale je nie chciałem jej zabić!
-Przemyśl to, Andy. Byłeś sam, rozżalony tym, że nie wiedzie Wam się najlepiej. Potem się upiłeś i wsiadłeś za kółko. Resztę już znasz
-Kim Ty w ogóle jesteś, żeby mnie oceniać?!
-Nie oceniam Cię, Andy.
-To czego ode mnie chcesz?!
-Chcę, żebyś pogodził się z przeszłością. Chcę również, żebyś odpokutował. To miasto widział już wielu takich jak Ty. Mordercy i zwykli ludzie podobni do Ciebie, rozczarowani życiem, którzy żyją tylko ze względu na kogoś. Powiedz, czy gdybyś nie miał córki, żyłbyś dalej?- Andy czuł słabość swojego umysłu. „Czy tak boli prawda?” Słabł, ale chciał wiedzieć więcej. Łzy stanęły mu w oczach
-Co ja mam teraz zrobić?
-Musisz powiedzieć prawdę osobie, na którą przelałeś miłość do swojej żony
-Maria...
-Wtedy Twoje grzechy zostaną przebaczone, a Ty rozpoczniesz od nowa swoje życie. Narodzisz się na nowo- pociemniało i Andy znalazł się przed bramą wejściową swojej posiadłości. Serce waliło mu jak młot. Wiedział, że musi powiedzieć swojej córce prawdę, inaczej jego sumienie przeniesie go znowu do tego koszmaru. Szedł powoli, na nowo napawając się widokiem łanów zbóż majestatycznie targanych wiatrem. Zastanawiał się, czy Monica była tam naprawdę, tamto miejsce zdawało się takie nierealne. Stanął w końcu przed drzwiami swojego domu...

-13-

W salonie na fotelu siedziała Maria. Wpatrywała się w kominek, nie mogła widzieć ojca, który zamknął już za sobą drzwi
-Tatusiu, w nocy widziałam mamusię. Kazała mi na Ciebie czekać, bo masz mi coś do powiedzenia.
-Tak, kochanie. Pamiętasz, jak opowiadałem Ci o tym, jak odeszła mamusia?
-Tak, mała wypadek
-A wiesz, kto spowodował ten wypadek?
-Mówiłeś, że jakiś pijany kierowca
-Tym kierowcą... Och, kochanie- Andy'emu łzy płynęły po policzkach- Tym kierowcą byłem ja
-Tatusiu... naprawdę Ty to zrobiłeś mamusi?
-Tak, kochanie
-Ale dlaczego? Nie kochałeś jej?
-Oczywiście, że ją kochałem, skarbie
-Więc dlaczego mi ją zabrałeś?!
-Kochanie...
-Nie!! Nienawidzę Cię!- oczy Marii zapłonęły wściekłym ogniem. Andy znów nie mógł się poruszyć. Bał się swojej małej córeczki, która nagle stała się dorosłą kobietą, przepełnioną żalem i wściekłością
-Nie wybaczę Ci tego!- Andym zawładnęła nieprawdopodobnie brutalna siła, która z ogromnym impetem cisnęła nim o ścianę. Andy kaszlnął krwią, chciał coś powiedzieć, ale czuł podświadomie swój koniec. Po raz drugi został rzucony na ścianę tym razem nie pozwolono mu osunąć się na podłogę. Andy otworzył oczy, znowu ujrzał swoją córkę w tym transie. Oczy Marii nadal płonęły, dziewczynka władała tą piekielną siłą. Za jej pomocą wzięła z szuflady nóż, zerwała z Andy'ego koszulę i pośród jego przerażających krzyków wyryła mu na piersi napis: „Silent Hill pamięta”

-14-

Nazajutrz listonosz znalazł ciało Andy'ego przybite do ściany, z napisem na piersi i poderżniętym gardłem. Policja ani przybyli gapie nigdy nie widzieli tak okrutnej zbrodni. Po dziewczynce nie pozostał żaden ślad...

*****

piątek, 17 czerwca 2011

10 najlepszych horrorów - subiektywny ranking

Witajcie,
Uwielbiam horrory. Wiedzą o tym wszyscy Ci, którzy mają ze mną kontakt. To, że wiem o nich prawie wszystko też wiedzą. Przyszedł w końcu czas, w którym podsumuję moje doświadczenia związane z kinem grozy i w tym odcinku przedstawię Wam ranking 10 moich ulubionych horrorów, jakie dane mi było obejrzeć. Bez niepotrzebnego przedłużania, zaczynamy!

PS. Ranking nie jest tworzony w żadnej kolejności, możliwe, że kiedyś taki zrobię, ale dzisiaj nie :) Enjoy!

1.Ju-On:Klątwa
Ta seria (mowa tu o obu częściach JAPOŃSKICH) ma wszystko co potrzeba, żeby przestraszyć widza. Mało tego, ma wszystko żeby go śmiertelnie przerazić. Fantastyczny klimat tych produkcji połączony z nadzwyczaj dobrze skręconą fabułą pozostawia dreszcze jeszcze przez długi czas po zakończonym seansie. Pamiętam, gdy oglądałem drugą część filmu. Po seansie panicznie bałem się zostawiać za sobą zgaszone światło. To jest dla mnie wyznacznik dobrego horroru (miałem kiedyś tak, gdy obejrzałem "Szczęki", ale to było jak miałem jakieś 7 lat). Takashi Shimizu wykonał kawał dobrej roboty (nie jest to zresztą żółtodziób, nakręcił parę innych świetnych filmów grozy) i będę cenił tego reżysera bardzo długo.
No i przede wszystkim odgłos, jaki wydawała z siebie ta zjawa naprawdę przyprawia o dreszcze :)



Masakra

2.Piątek Trzynastego (cała seria), Halloween
Slashery, czyli nurt horroru królujący w kinach od lat 70., a szczególnie te z tzw. cichymi mordercami (czyli takimi, którzy nic nie mówią... 'bo po czynach ich poznacie, nie po słowach' ;p ), zawsze były bliskie widzowi, który np. po trudnym dniu w pracy/szkole chciał się po prostu "odmóżdżyć". Lub takiemu, który chciał na imprezie puścić jakiś film, który pasowałby pod atmosferę młodzieżowej imprezy z hałaśliwymi znajomymi :) Tak, slashery to z pewnością nie produkcje dla koneserów. Bo co wartościowego można wynieść z filmu, którego fabuła jest płytsza niż scenariusze filmów dla dorosłych, a schemat powielany jest do znudzenia? Trzeba widza zainteresować czymś innym. W czasach, gdy slashery wchodziły do kin, postanowiono straszyć inaczej, mianowicie postacią mordercy i nachalnym jump-scenami (jump-scena to takie ujęcia, które działa na tej samej zasadzie, co proste przestraszenie kogoś stojącego plecami do Ciebie, czytelniku. Krzyczysz "bu!" i osoba skacze ze strachu. Na tym to polega). I właśnie Ci legendarni kinowi mordercy, tacy jak Jason Voorhees czy Michael Myers, stali się ikonami tego podgatunku. Nie da się ukryć, że gdyby nie oni, to slashery wyginęłyby dawno temu. Gdybym miał zestawić obu zabijaków, to zdecydowanym zwycięscą byłby Jason Voorhees. Ma po prostu to coś.. nie wiem, może to fakt, że praktycznie nie da się go zabić (powracał to życia 12 razy, Dżizus może mu maczetę polerować), może to ta maska, może historia jego "powstania", nie wiem.. Ale jest on po prostu 'fajniejszy'
Tak czy inaczej "Piątek Trzynastego" i "Halloween" to horrory, które zawsze przyjemnie się ogląda, najlepiej w towarzystwie :)


3. Koszmar z Ulicy Wiązów, Laleczka Chucky
Tak jak w poprzednim punkcie listy, tu znajdą się dwa filmy o podobnych mordercach. Są to slashery, jak poprzednio, lecz teraz zmienili się mordercy. Z cichych i wyrachowanych stali się gadatliwi, złośliwi i obdarzeni świetnym poczuciem humoru (notka od autora: to właśnie nazywamy groteską, gdy patrząc na scenę mordu jednocześnie nie możemy powstrzymać się od śmiechu). Fred Krueger i Chucky to postaci, dzięki którym slashery zyskały na świeżości i stały się jeszcze bardziej otwarte na "imprezową publiczność". Koneserzy i malkontenci nie znajdą tu pożywki intelektualnej, ale ja się cholernie dobrze bawiłem oglądając "Koszmar z Ulicy Wiązów" (oprócz najnowszego.. litości) i "Laleczkę Chucky".

4.Martwe zło - trylogia
Kto nie zna tego arcydzieła kina klasy B, nie może się obwoływać znawcą kina grozy. W skrócie: dużo krwi, groteski i tony dobrej zabawy z Nekronomikonem w tle. Nie można tego przegapić, zwłaszcza rewelacyjnej kreacji Bruce'a Campbell'a :)

5. Blair Witch Project
Rewelacja, fenomen, legenda. Te słowa to i tak za mało, żeby określić doskonałość tego filmu. Atmosfera tak gęsta, że można ją kroić nożem i genialnie opowiedziana historia. Do tego strach, który towarzyszy nam aż do końca seansu. Jeszcze unikalny styl kręcenia filmu (tak zwane POV - Point of View), który potęguje wrażenia i oto dostaliśmy film, który z budżetem 60 tys. dolarów zdołał zarobić blisko 250 MILIONÓW zielonych. Cudo


6. American Psycho
Nieważne, co mówią 'krytycy'. Ja uważam, że w tym filmie Christian Bale osiągnął mistrzostwo aktorskie. Z pozoru spokojny i zrównoważony wiceprezes banku tak naprawdę jest maniakalnym mordercą działającym z nienawiści do świata go otaczającego. Absolutna perełka kina grozy, film jedyny w swoim rodzaju. Sama obserwacja przemiany, jaką codziennie przechodzi główny bohater filmu jest nader fascynująca, a przyjemność oglądania Christiana Bale'a w tej roli jest ogromna. Poleceam!


7.Wywiad z wampirem
Absolutny klasyk gatunku. Historia wampira, jego opowieść o miłości, zdradzie, samotności i brzemieniu, z jakim borykają się te istoty jest piękna i ujmująca. Do tego obsada (Brad Pitt, Tom Cruise, Cristian Slater czy Kirsten Dunst, Antonio Banderas), której nikt by nie odmówił wykonała fantastyczną robotę w kreowaniu postaci w gruncie rzeczy tragicznych. Idealnie ukazany wizerunek wampira, nieśmiertelnej lecz samotnej istoty.


8. Ringu
Tak, moi drodzy, mamy do czynienia z klasyczną azjatycką ghost story. Chociaż w ciągu dziesięciolecia motyw ten został wykorzystany do absolutnego maksimum, to wtedy był to świeży pomysł na przestraszenie widza. Dodajmy do tego nowoczesne technologie połączone z historią zemsty zza grobu i mamy gotowy horror. Hideo Nakata zrealizował ten koncept wspaniale, do dziś "Ringu" uważane jest za prekursora współczesnych ghost story i nie bez kozery nazywany jednym z najlepszych horrorów ostatnich lat. Historia Sadako, która została zabita przez własną matkę, a teraz powraca zza grobu, żeby dokonać zemsty nie jest wprawdzie pierwszą tego typu, ale to właśnie w tym filmie wykorzystano motyw technologiczny. I Brawa za to...


PS. Komentarz pod tym wideo
Phone rings
Chuck Norris picks up phone: Hi Samara, you're going to die 7 days.
Samara: Wait, what?
Chuck Norris hangs up

9.Lśnienie
Kwintesencja filmu grozy. Pisarz w poszukiwaniu inspiracji wprowadza się z rodziną do opuszczonego hotelu na 'końcu świata'. Jego syn posiada dar zwany lśnieniem, z pomocą którego ma wizje tragicznej przeszłości hotelu. Z czasem atmosfera tego miejsca zaczyna go przytłaczać i zaczyna popadać w obłęd, który osiąga apogeum w chwili gdy twórca pragnie niczego więcej niż mordu na swojej rodzinie. Jack Nicholson w roli maniaka stworzył jedną z najbardziej legendarnych postaci w historii kina. Nie ma wątpliwości, że w kategorii "mindfuck" film zdobyłby wszystkie możliwe nagrody. Psychodeliczna podróż w głąb szaleństwa połączona z geniuszem Stanleya Kubrick'a (fakt, że facet przez współpracowników był uważany za genialnego szaleńca w niczym mu nie przeszkodził... scena z windą była powtarzana 3 razy, a kręcono ją aż 9 dni) stworzyła mieszankę wybuchową. Film wybitny!


10. Milczenie owiec
Ostatnią pozycją na tej liście jest film, który z każdym obejrzeniem nabiera wartości. Bezwzględnie GENIALNY Anthony Hopkins stworzył mój ideał czarnego charakteru. Piekielnie inteligentny, niemal czytający w myślach, elokwentny, ale jednocześnie morderca-kanibal. Nikt nie mógłby lepiej zagrać Hannibala Lectera niż Sir Anthony Hopkins. Irytuje mnie wprawdzie akcent Jodie Foster, ale nie przeszkadza to w delektowaniu się ucztą, jaką serwuje nam Hopkins. Nie ma co więcej opowiadać, kto nie oglądał, niech żałuje, bo naprawdę warto..



Wiem, zabrakło tu z pewnością kilku pozycji, które przysłużyły się kinu grozy na przestrzeni lat. Nie uwzględniłem tych klasycznych, czarno-białych horrorów z tego powodu, że nikt ich w zasadzie już nie ogląda. Nie nosą one ze sobą strachu, a dla wartości historycznych nikt oprócz fanów gatunku nie będzie ich oglądał, więc żadna osoba czytająca tą notkę nie będzie wiedziała o co chodzi. Tego chciałem uniknąć, więc zapisałem tu pozycje będące ikonami horroru. Uniknąłem tu także gore, ponieważ są to filmy specyficzne i wymagają wiele cierpliwości i mocnego żołądka :) Niedługo powinna się tu pojawić krótka historia horroru jak i krótka encyklopedia kina grozy.

Adios!

Kącik muzyczny to dziś Disturbed - Ten Thousand Fists