środa, 24 sierpnia 2011

Cypryjskie piekiełko

Witajcie,
Jak pewnie większość Polaków, wczorajszy wieczór miał być dla nas wyjątkowy. Otóż po 15-letniej przerwie mieliśmy w końcu wejść do elity. Po latach czekania i pomocy w postaci reformy Platiniego mieliśmy grać w Lidze Mistrzów. I każdy kibic w Polsce czekał w napięciu na wczorajszy mecz Wisły Kraków z Apoelem. Media dodatkowo potęgowały napięcie w każdym serwisie informacyjnym, powiększając presję na piłkarzy Maaskanta. Ale nie było się co dziwić, czekamy (jak już wspomniałem) piętnaście długich lat. Poczekamy niestety jeszcze rok, Wisła poległa 1:3, a styl, w którym odniosła porażkę, będziemy pamiętać (o, zgrozo!) do następnych eliminacji. Nie można się usprawiedliwiać pogodą, trzeba się na pogodę przygotować. Zwłaszcza w sytuacji, gdy po 20 minutach Wiślacy stoją i oddychają rękawami. Dwa, trzy zrywy Małeckiego, ze dwa Melikssona i to wszystko. Powietrze z nas zeszło, grali Cypryjczycy. Trio Ailton-Manduca-Marcinho rozbijał naszą obronę raz za razem. Dawno nie widziałem zespołu, który nie potrafił przewidzieć tak oczywistych klepek, jakie miały miejsce wczoraj. Z drugiej strony brawa dla Apoelu za 90 minut biegania i doskonałego przygotowania do meczu. Zespół z Krakowa w ogóle nie trenował do tego rewanżu. Grali tak, jak dzieci na boisku szkolnym, które po 10 minutach stwierdzają, że to nudne i idą na Playstation. Kibice i prasa nie pozostawiają na piłkarzach suchej nitki. Kibice są wściekli, rozgoryczeni, prasa pewnie tak samo, z tym, że muszą się wstrzymać i profesjonalnie opisać porażkę i swój żal do piłkarzy i trenera. Tak, Robert Maaskant też jest po części winien tej porażki. Zły wybór wyjściowej jedenastki (wg mnie powinniśmy grać dwoma napastnikami. Spójrzmy prawdzie w oczy: Genkov nie istniał, Bidon może coś by tam pomógł), kompletny brak przygotowania do warunków panujących na Cyprze (zupełnie tak, jakbyśmy dopiero wczoraj o 20.45 dowiedzieli się, że w Cyprze cały rok jest gorąco) i te zmiany, które oprócz Ilieva, kompletnie nic nie wniosły. Piłkarze słabiutcy, Junior Diaz był kompletnym nieporozumieniem, Sobolewski po 30 minutach miał już dosyć (płuco zespołu... jeśli tak podsumowuje się prawie emeryta, to ja na miejscu krakowian bym się obraził), Chavez, który nadal nie potrafi rozegrać piłki, Małecki prawie niewidoczny, Wilk coś próbował, strzelił bramkę, ale momentami też nie nadążał. Ogółem kiepsko panowie, bardzo kiepsko.

Jest mi smutno, czuję rozgoryczenie. Liga Mistrzów jak nigdy była na wyciągnięcie ręki, ale się nie udało, niestety. Na pocieszenie pozostaje Liga Europy i mam nadzieję, że tam Wiślacy, a być może i Legia razem ze Śląskiem (chociaż 1:3 u siebie nie daje praktycznie Wrocławianom szans) pokażą, że Polski futbol jest mimo wszystko silny.

Cóż, pozostaje czekać do następnego roku. Tymczasem, do następnego razu!

wtorek, 16 sierpnia 2011

Dlaczego Final Fantasy X nie jest grą dobrą?

Witajcie,
Mało tego, że FFX nie jest dobrą grą. Jest grą mizerną, a to i tak małe słowo użyte w stosunku do tej produkcji. Jestem fanem sagi od roku 1997, ale nawet fani nie są w stanie określić, jak źle się stało po przeniesieniu Final Fantasy na Playstation 2. Ale zanim zacznę marudzić na wady gry, warto się rozluźnić wspominając dobre strony FFX.

Jak zwykle muzyka i sekwencje FMV są znakomite, urzekające i stojące na niebotycznie wysokim poziomie. Kwadratowi znowu wykonali kawał dobrej roboty może poza fatalnie przetłumaczoną sztandarową piosenką FFX "Suteki Da Ne". A jedną z lepszych sekwencji FMV w grze podziwiajcie poniżej:


Nieźle

I tu kończą się zachwyty. Jest mi niezwykle smutno, żal mi tego, co się stało z Final Fantasy. Zacznijmy:

1.Historia
Jest prosta i dziurawa, główny bohater nie powinien być głównym bohaterem (This is not your goddamn story, Tidus!), a większość innych postaci to hipokryci i zmarli nie chcący zejść z tego świata. Jedyni, którzy się do czegoś nadają, to Auron, który posiada dwie rzeczy, które każdy facet powinien mieć, czyli wielki słój z wódą i ogromny miecz, oraz Lulu, która oprócz walorów fizycznych jest też dobrym czarnym magiem. Wracając do historii, to jest ona równie przewidywalna co każda następna kampania wyborcza, jest momentami za długo eksploatowana, a poza tym (SPOILER) nagle po setkach lat ktoś w końcu pomyślał i postanowił zakończyć to szaleństwo z Sinem i niepotrzebnymi poświęceniami(KONIEC SPOILERU). Nie ma sensu opowiadać, co się dzieje w grze, nakreślę Wam tylko krótki schemat: Sin to monstrum zrodzone z ludzkich grzechów (nazwa mówi chyba wszystko, duhh) odradzające się co 10 lat od starcia z Summonerem, który poświęca swoje życie przyzywając Ostatecznego Aeona. Tidus za sprawą Sina zostaje przeniesiony 1000 lat w przyszłość, do Spiry, gdzie poznaję Yunę i dowiaduje się o wielkiej wyprawie. Co niektórzy pewnie już się domyslają, co się stanie i nie ma w tym nic dziwnego. Fabuła, jak już wspomniałem, jest strasznie przewidywalna i nie mam ochoty już więcej o niej pisać. Matko, to będzie bolesna notka...

Auron- jedyny bohater, którego można polubić

Lulu- nic nie wnosi do fabuły, ale jest przydatna w walce



2.Postacie
W każdym 'fajnalu' była jedna postać, która wkurzała cały świat. W siódemce był Caith Sith, w ósemce mieliśmy Zell'a, a w dziewiątce Quina. W przypadku FFX jest jedna postać, KTÓRĄ LUBIĘ! Jest to pierwszy przypadek w historii FF, gdzie 99% postaci jest albo irytująca do bólu albo nieogarniająca, co ze sobą zrobić.

Tidus, ten wkurzający, płaczący po kątach, marudzący idiota w dziwnych spodniach, głupią fryzurą i dziwnymi zachowaniami jednoznacznie wskazującymi na odchylenia psychiczne po prostu nie nadaje się na głównego bohatera gry. Człowiek, który podkłada głos pod postać, też nie dodaje mu uroku, a czyni jeszcze bardziej irytującym. Nie ma dla mnie nic gorszego niż fakt, że mój niby-główny-bohater zachowuje się jak 5-letni bachor. Chyba, że jest 5-letnim bachorem...

Wakka, gość ślepo wierny Yevonowi (religia w Spirze), z niedorzeczną fryzurą (głupszy jest chyba tylko odwrócony irokez) i niespotykanie dziwnym akcentem, którego bronią z wyboru jest PIŁKA do Blitzballu (choć w grze oddaje miecz jego brata Tidusowi, to nadal wybrał piłkę... smutne). Co najgorsze, gdy Wakkę w odpowiednim kierunku podszkolić i znaleźć mu odpowiednią broń, staje się najlepszym wojownikiem w grze! Niedorzeczne.. a to jeszcze nie koniec

Lulu, o której mogę powiedzieć tylko tyle, że ma wielkie zderzaki i jest przyzwoitym magiem (oraz że jej zwycięska poza może za pierwszym razem podnieść ciśnienie ^^). Do fabuły nie wnosi prawie nic, w niczym tak naprawdę nie uczestniczy. Kropka. A, jej bronią są maskotki...

Yuna, nasza Summonerka oraz biały mag. Nieśmiała, mało pewna siebie, ale znacznie lepszy główny bohater, bo to wokół jej i jej wyprawy kręci się cała historia. To ona jest tą, o której powinna być ta gra, przynajmniej pozbylibyśmy się Tidusa. Dalej...

Kimahri... No o tym gościu to naprawdę niewiele można napisać. Jest odpowiednikiem Blue Mage'a (czy tylko ja uważam, że ta klasa jest kompletnie bezużyteczna i niedostarczająca rozrywki?), jest wielki i niebieski, ma róg na czole (a raczej pół-róg) i dzierży włócznię. Mało mówi, mało robi.

Rikku, złodziejka, nastolatka, niepokojąco skąpo ubrana (ona ma w grze 15 lat.. Japończycy mają problem. Na poparcie tych słów dodam, że w wielu rankingach Rikku została uznana za symbol seksu w grach wideo...). Nie używałem jej ani razu, chyba że gra to na mnie wymuszała. Prawie tak wkurzająca jak Tidus.

Auron, jedyna postać w grze, która wzbudza we mnie pozytywne odczucia. On jest jak Clint Eastwood, tylko że z ogromnym mieczem zamiast spluwy. No i on przynajmniej coś robi.


3.Gameplay
Najpierw dobre rzeczy. System walki jest bardzo dobry. Turowy system walk pozwala na spokojne ocenienie sytuacji i dobranie odpowiedniego działania bez presji czasu. Nawet możemy zmienić postać na dowolną w drużynie PODCZAS WALKI. Znacząco ułatwia to starcia i nie trzeba już męczyć się z bohaterami, których nie chcemy/nie możemy używać w danej walce. Koniec dobrych rzeczy.
Przede wszystkim, gra jest liniowa do bólu. Nie mam słów, żeby opisać jak byłem zdenerwowany grając w FFX i odkrywając, że będę prowadzony za rączkę do samego końca i że nie polatam sobie Airshipem. Nie można nawet pozwiedzać sobie mapy świata, tak bardzo ta gra jest ograniczona. Jasne, pod koniec gry możemy wybrać sobie miejsca, które chcemy odwiedzić, czy nowe lochy, które chcemy zdobyć, ale nie miało to sensu, ponieważ byłem tak podirytowany, że nie miałem już siły, żeby się z grą męczyć. System levelowania postaci też wzięto z kosmosu. Mamy do czynienia ze Sphere Grid, gdzie każdą umiejętność wykupujemy kosztem sfer. Jednak samo poruszanie się po 'mapie sfer' wymaga zdobycia poziomu w grze (nie zrozumcie mnie źle, jest to dość proste), co znowu przekłada się na godziny grania tylko po to, żeby Tidus mógł KRAŚĆ! Dodatkowo musimy mieć odpowiednie sfery, żeby np. podwyższyć maksymalną ilość punktów zdrowia, więc cała ta robota szybko przestaje się robić fajna i zaczyna być nużąca i frustrująca. MAŁO TEGO, mamy do wyboru dwie 'mapy': standardową i ZAAWANSOWANĄ, gdzie 'mapa' wydaje się nieskończenie wielka i niepotrzebnie skomplikowana. Zresztą pokażę Wam:

Standardowa 'mapka'.

'Mapa' zaawansowana...

Sami widzicie ile niepotrzebnej pracy trzeba wykonać.

4.Dubbing/voice acting
Wszyscy fani Final Fantasy po cichu domyślali się, że wraz z przeniesieniem serii na nową konsolę, jaką była PS2, pojawi się (oprócz lepszej grafiki oczywiście) dubbing w grze. "Fajny pomysł. Zawsze myślałem, jakby to było, gdyby moi ulubienie bohaterowie mogli mówić", myślałem wtedy. Ze zgrozą odkryłem, że mam do czynienia z jednym z najgorszych dubbingów w historii gier wideo. Nie wiem, jak jest w wersji japońskiej, ale to co dostałem do swoich rąk i dotarło do moich uszu, było momentami istną kakofonią. Zwłaszcza, gdy odzywał się Tidus. Miałem ochotę poderżnąć gardło człowiekowi odpowiedzialnemu za podłożenie głosu pod niego. Reszta też nie spisała się dobrze. Znowu tylko Auron wyróżnia się (fakt, też nieznacznie, bo mogło być lepiej) na tle tej niekompetentnej bandy.

To w zasadzie wszystko, co chciałem tu opisać. Opisałem rzeczy najważniejsze, nie ruszając w zasadzie reszty irytujących elementów, głównie po to, żeby przypominając sobie o tym wszystkim nie dostać zawału. Jest jeszcze przecież język Al-Bhed, który (jeśli oczywiście chcesz wiedzieć, o czym mówią... a nie mówią nic, NIC ważnego) zmusza gracza do przejścia FFX po raz drugi. Są NPC-e, którzy dziwnie podchodzą do niektórych spraw (np. żadnej żałoby na turnieju Blitzballa po masakrze wioski przez Sina). Jest Blitzball, gra, której chyba nigdy nie pojmę (poza tym, że jest fizycznie niemożliwym stworzenie i uprawianie takiej dyscypliny sportu). Jest jeszcze kilka innych, już trochę mniej wkurzających aspektów tej gry, ale wiecie co? WYDALI SEQUEL. Pierwszy raz w historii serii wydano sequel do Final Fantasy. Jednak ten służy tylko i wyłącznie tak zwanemu "fan service" i nie zamierzam się za to zabierać.

Cóż, czas się żegnać, trzeba zobaczyć, dlaczego ludzie tak zachwycają się tym Limbo.
Do następnego!

środa, 3 sierpnia 2011

Nasza klasa... znowu

Witajcie,
Gdyby nie to, że świat obiegła wiadomość o zamknięciu FB z powodu stresującego życia prezesa, pewnie nie spojrzał bym w kierunku naszego rodzimego produktu. Napisałem dość krytyczną notkę o NK (KLIK!) i na tym sprawa mogłaby się w sumie zakończyć, prawda? Ktoś jednak w firmie wziął się w końcu do roboty i zaczęto wprowadzać masę poprawek, które mają za zadanie umilić nam wszystkim niewątpliwą przyjemność korzystania z portalu. Jedziemy!

Pierwsze zmiany napotykamy już "od góry". Menu główne nie zajmuje tyle miejsca jak kiedyś, ale ewidentnie górny pasek zerżnięto z Facebook'a (za co z drugiej strony nie można twórców NK winić, w końcu jak się wzorować na kimkolwiek, to na najlepszych). Mamy więc powiadomienia ze skrzynki odbiorczej, wpisów, nowych komentarzy i gier. Prosto, skutecznie, każda 'rzecz' otwiera się w nowym i całkiem przejrzystym (choć na mój gust za dużo trzeba przewijać) okienku. Nieźle. Z prawej strony paska mamy możliwość dodania zdjęć (o tym za chwilę) i wybrania jednej z pięciu opcji rozwijanego menu (Facebook ponownie), standardowych dla portalu społecznościowego. Tu też nieźle, chociaż to menu z prawej strony powinno wg mnie samo się zamykać po odsunięciu kursora. Ale wybredny nie będę.

A teraz nowość, która zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, mianowicie nowy podgląd świeżo dodanych zdjęć. Wreszcie zajmuje to tyle miejsca, na ile zasługuje, a w dodatku po najechaniu mychą, w przypadku gdy ktoś dodał kilka fotografii, możemy sobie przejrzeć miniaturki. Jedyne, na co się poskarżę to fakt, że miniaturki zmieniają się trochę za szybko, a jeśli ktoś doda dwa zdjęcia, czasami miniaturki się w ogóle nie zmieniają (nie w każdym przypadku, ale jest to czasem zauważalne). Zmiana ta pozwala uniknąć konieczności odwiedzania profilu osoby, której nie mamy ochoty odwiedzać, a chcemy tylko przejrzeć nowe fotki. Fajne.

O dreszcze przyprawia mnie kolejna niespodzianka z NK, powiększona galeria zdjęć. Teraz wszelakiej maści niespełnione nastolatki (chociaż nastolatkowie, o zgrozo, ostatnio też) i inne potworki mogą dodawać niekończące się potoki zdjęć z lustrzanych sesji w pokoiku z plakatami znanej wszem i wobec piosenkarki, która uparcie twierdzi, że jest mężczyzną. Czego te dzieci nie wymyślą... Ale wracając do tematu, administratorzy NK sami sobie napytali biedy tym rozwiązaniem i współczuję tym, którzy będą musieli filtrować wyczyny polskiej inteligencji. Chociaż jestem prawie pewien, że nie pracuje tam żadna osoba mająca choćby cień pojęcia, jaki jest cel filtracji zdjęć na portalu społecznościowym. Minus.

Krótko jeszcze o grach na NK. Wg mnie dobrze, że portale takie jak Nasza Klasa dają możliwość zrobienia czegokolwiek innego poza podziwiania tysięcy zdjęć znajomych. Ale czy 90% gier to muszą być cholerne klony Farmville i Mafia Wars? Ale Rafał, przecież każda gra ma inną stylistykę... Wisi mi to, schowaj się w swoim pokoju i wydój stadko krów albo posadź fasolkę albo inne gówno. Rzecz w tym, że fajnie by było mieć tylko parę gier PODOBNYCH do wyżej wymienionych, niekoniecznie całe zatrzęsienie. Akurat z FB nie trzeba było tego kopiować. Za mało jest zręcznościówek czy gier logicznych, za dużo postawiono na wyciskacze czasu. Szkoda.

Reszta w zasadzie pozostała bez zmian. Gdybym miał zaproponować wdrożenie jakichś poprawek, to zmieniłbym sposób przeglądania zdjeć, na trochę mniej uciążliwy i mniej przestarzały. Chciałbym też zasugerować zbieranie komentarzy w grupę (np. XXX dodał X komentarzy do profilu YYY zamiast podziwiania każdego komentarza osobno, zwłaszcza w sytuacji gdy komentarze są praktycznie jednakowe). I na litość boską, ZMIEŃCIE TĄ REKLAMĘ na bardziej przyjazną dla oka :) Może jeszcze jakieś skórki na portalu do wyboru, bo to co mamy teraz zaczyna mnie nudzić.

Kończąc i tak przydługi wywód: Ktoś mógłby rzec w tym momencie Pff.. I pisze to osoba, która korzysta z NK góra dwa razy w tygodniu... Fakt, ale tym bardziej powinno to do Was trafić. NK wprowadziło kilka ciekawych zmian w funkcjonowanie portalu i nie jest źle. Co nie znaczy, że jest dobrze.
Pozdrawiam