piątek, 14 września 2012

"Między 1. ligą, a ekstraklasą nie ma kolosalnej różnicy w poziomie"

Witajcie,
Cudzysłów w temacie umieściłem dlatego, ponieważ nigdy nie przypisałbym sobie podobnych słów. Zdanie to wypowiedział zawodnik beniaminka naszej Ekstraklasy, Tomasz Podgórski. Piłkarz Piasta Gliwice nawet nie zdaje sobie sprawy z powagi własnych słów, a raczej z tego, co one w mojej głowie wywołały. Nie jest to w każdym razie oburzenie, nazwałbym to gromem z jasnego nieba.

Smutne to, gdy zdamy sobie sprawę z tego, na jak niskim poziomie gra nasza Ekstraklasa. Dlaczego smutne? Weźmy sobie za przykład ligę angielską. Wystarczy powiedzieć, że poprzedni sezon był pierwszym od niepamiętnych czasów, gdy wszyscy beniaminkowie utrzymali się w Premier League. Co nam to mówi? Mówi to, jak cholernie ciężko jest zaistnieć w najwyższej klasie rozgrywkowej na takim poziome.
Liga Hiszpańska? Może nie ma takich statystyk jak angielska liga, ale spójrzmy na mały klubik, Getafe. Przebicie się do pierwszej dziesiątki zajęło im parę ładnych sezonów, podczas których spadek był niekiedy dosłownie o krok.

A jak jest u nas? Podbeskidzie Bielsko-Biała (z całym szacunkiem), klubik powiedzmy sobie szczerze z nizin ekstraklasy, potrafi wygrać z Legią i Wisłą w poprzednim sezonie, a w tym prowadzić przez 70 minut z tą pierwszą drużyną. A Legia miała być naszym reprezentantem w Lidze Europejskiej!

Ktoś mógłby mi powiedzieć "No niby tak, ale to chyba dobrze, że poziom jest wyrównany". Zgodziłbym się, gdyby nie fakt, że Ekstraklasa jest na tragicznie niskim poziomie, co nie dodaje uroku naszej I lidze.

Pozdrawiam wszystkich beniaminków, walczcie o lepszą piłkę w Polsce :)

środa, 12 września 2012

No bo przecież nie może być dobrze

Witajcie,
Wygraliśmy. Tak, to prawda. Mołdawię pokonaliśmy 2:0 po całkiem udanym meczu. Ważne jest to, że nasi kopacze potrafili się podnieść po tym ciężkim dla nim czasie, gdy "eksperci" (szkoda, że w ostatnim czasie "eksperci"=hejterzy) krytykowali wszystko i wszystkich. Po niezłym meczu na piekielnie trudnym terenie w Podgoricy przyszedł czas na spotkanie, które trzeba było wygrać i naszym się to udało. Mało tego, był to całkiem przyzwoity mecz, który kontrolowaliśmy prawie w pełni (zdarzyło się gościom stworzyć dwie, trzy sytuacje). Co jednak można było przeczytać np. na www.pilkanozna.pl?

Generalnie dałoby się to określić jako "hate wall", czyli ściana żali i niechęci wobec reprezentacji. Panowie eksperci chyba spodziewali się wyniku co najmniej hokejowego, więc nie dziwię się, że mecz zawiódł ich oczekiwania (niestety autor artykułu nie podpisał się z imienia i nazwiska, więc słowa te kieruję do całej redakcji). Ale pocytujmy trochę, żebym nie okazał się gołosłowny:


We Wrocławiu natomiast piłkarze z Mołdawii, z całym dla nich szacunkiem, ale okupujący miejsce w połowie drugiej setki rankingu FIFA, zamykali nas w polskim polu karnym.

Um.. chciałbym to zobaczyć. Mołdawianie całkiem sprawnie organizowali się w kontrach.... gdzieś do 30 metra naszej bramki, potem już brakowało umiejętności i współpracy. Tak, wiem, sytuacja z 41. minuty przeczy moim słowom. Ale będę się bronił: była to jedna z DWÓCH groźnych sytuacji, jakie goście byli w stanie stworzyć.


Pierwsza połowa w wykonaniu naszego zespołu była tragiczna. Tak, nie bójmy się tego powiedzieć: TRAGICZNA. Cała formacja defensywna grała niepewnie, znów słabiutko spisywał się duet defensywnych pomocników, wiele do gry nie wnosił Mierzejewski, a w poczynaniach napastników widać było brak zgrania i zrozumienia. Gdyby nie karny - zaznaczmy, że mocno kontrowersyjny - pierwsza połowa zakończyłaby się wynikiem 0:0.

Pierwsza połowa TRAGICZNA, powiadacie panowie... Ja widziałem całkiem nieźle wyglądający atak pozycyjny, sprawną (choć nieidealną trzeba przyznać) formację defensywną, a Ariela Borysiuka to można wg mnie tylko chwalić, bo zagrał bardzo dobre spotkanie. Nie oddawał piłek rywalom, był tam gdzie być powinien.
Mocno kontrowersyjny karny? Fakt, przytrzymanie rywala za ramiona i uniemożliwienie wbiegnięcia w pole karne to rzeczywiście kontrowersja. Z jedną rzeczą mogę się zgodzić: Adrian Mierzejewski nie grał dobrze, niespecjalnie potrafił się odnaleźć na boisku i został zmieniony w przerwie przez Waldemara Sobotę.


W drugiej połowie nie było lepiej. Od 46. minuty po boisku biegał Waldemar Sobota, który zmienił Marka Saganowskiego, ale piłkarz Śląska nie odmienił gry gospodarzy. Później na boisku pojawiali się jeszcze Sobiech (za Mierzejewskiego) i Krychowiak (za Borysiuka), ale żadna ze zmian nie powaliła na kolana. Drugiego gola, w zasadzie z niczego, zdobył głową Jakub Wawrzyniak.


I tu chyba oglądałem inny mecz. Sobota dał bardzo dobrą zmianę, był widoczny, parę razy pokazał swoją szybkość i niezłą technikę, więc nie czepiam się. Artur Sobiech robił to, co do niego należało, grając za plecami Lewandowskiego: zgrywał górne piłki, wychodził do rozgrywania, a i czasem cofnął się do drugiej linii, żeby odebrać piłkę. Krychowiak grał ok. 15 minut i w sumie niewiele mogę o nim powiedzieć. W każdym razie nie wyglądało na to, żeby środek pomocy w jakikolwiek sposób cierpiał. A druga połowa była dużo lepsza od pierwszej, zwłaszcza w ostatnich 25 minutach, gdzie praktycznie nie schodziliśmy z połowy Mołdawii.

Koniec końców może nie jest to reprezentacja gotowa zagrać mecz życia z Anglią, ale jeśli potrafimy walczyć w bałkańskim kotle z Czarnogórą, to myślę, że na drugie miejsce mamy szanse.

piątek, 7 września 2012

Piłka nożna nie dla kibiców

Witajcie,
Doszło do czegoś, czego w życiu się nie spodziewałem. Wojna przeciwko kibicom osiągnęła nowy poziom. Absurdy PZPN-owskich poczynań śledzę od dawna, głównie dzięki uprzejmości portalu KoniecPzpn.pl (KLIK!). Ale nie o tym.
Wszystko zaczęło się już przed Euro, kiedy związek zażyczył sobie 32 zł za wstęp do Klubu Kibica Reprezentacji (przeczytajcie to sobie parę razy, przecież to kurwa niedorzeczne), co w praktyce oznaczało jedynie przywilej losowania biletów na Euro przed innymi kibicami. Tak oto PZPN podzielił kibiców na szlachtę i plebs. Już wtedy wiedzieliśmy, że prezes Lato i świta to tylko hieny łase na pieniądze. Nasz głos został pominięty (zresztą jak zwykle w takich przypadkach forsa zatkała działaczom uszy), a poczynania naszych klubów w europejskich pucharach wcale nie poprawiły sytuacji (jedna z większych kompromitacji ostatnich lat, ale nie o tym).

Teraz miarka się przebrała. PZPN osiągnął szczyt bezczelności i chciwości. Otóż za najbliższe mecze reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw świata w Brazylii trzeba będzie zapłacić 20zł. Przypominam, że są to mecze z Czarnogórą i Mołdawią (ciekawą rzeczą jest to, że na mecz z Mołdawią, który odbędzie się na 40-tysięcznym stadionie we Wrocławiu, sprzedano 1500 biletów). Dlaczego tak jest? Ponieważ TVP nie dogadało się z firmą Sportfive (jak zwykle poszło o kasę) i olało sprawę, pozostawiając transmisje dla prywatnych nadawców, którzy mają prawo żądać za obejrzenie meczy opłaty. Państwowa telewizja odwróciła się od nas plecami. A PZPN tylko z tego skorzysta, biorąc tantiemy, bo przecież wg nich reprezentacja jest ich własnością. Łapczywe świnie z zarządowego koryta nie widzą kibiców i bezczelnie żądają żebyśmy płacili za kibicowanie kadrze. Szczytem wszystkiego jest to, że za mecz z Anglią prawdopodobnie też będzie płatny. Mecze z Anglikami zawsze należały do tych najważniejszych, więc serce boli. Jest to chyba pierwszy w historii światowego sportu przypadek, w którym tak traktuje się kibiców. Pisałem kiedyś o pazerności wydawców, którzy za walkę Tomasza Adamka z Kliczką (wybaczcie, nie pamiętam którym) życzyli sobie opłaty w wysokości 40zł. Już wtedy pisałem, że to zła praktyka. Zresztą niedługo będziecie mieli okazję zapłacić za dwa kolejne wydarzenia w sportach walki (boks i MMA) i nabić kabzę nadawcom (których wina jest nieco mniejsza, w końcu jako prywatny nadawca może sobie żądać opłat.. chociaż z drugiej strony Ci, którzy płacą abonament mogą poczuć się skrzywdzeni). Parcie na kasę stało się zaraźliwe i w końcu wpłynęło na wrażliwy grunt.
Piłka nożna, a szczególnie mecze naszej kadry narodowej, zawsze mobilizowały Polaków. Szczególnie podczas Euro widać było, jak bardzo jesteśmy przywiązani do barw narodowych. Teraz jednak zostaliśmy pozbawieni tych radości, smutków, złości i wybuchów szczęścia. Dlaczego? Bo nikt o nas nie dba. Brutalna prawda, która napawa mnie ogromnym smutkiem...

Co możemy zrobić? Zachęcam to przeczytania dwóch artykułów (Numer jeden oraz Numer Dwa) ze strony www.koniecpzpn.pl, a potem zbojkotować najbliższe mecze. Nie zachęcam Was jednak do nieoglądania spotkań. Oglądajcie, tylko nie płaćcie za bycie kibicem. W Internecie będzie pełno streamowanych kanałów, na których będzie można oglądać naszych kopaczy i po raz kolejny przeżywać te ogromne emocje. Wiem, że nie tylko ja chcę kibicować w kadrze i wiem, jak Wam może na tym zależeć.

Dla wszystkich zainteresowanych podaję link do strony, gdzie będzie można obejrzeć mecz w Internecie:

TUTAJ!