Witajcie,
Dzisiejszą notką rozpoczynam nowy, po "Ludzie i Ludziska" (które trochę zaniedbałem, ale nie bójcie się, niedługo znowu ponarzekam) cykl wspomnieniowy o grach, które określane są jako evergreen'y, czyli gry wiecznie żywe. Nie chciałem swojego cyklu nazywać tak, jak zrobiło to CD-Action, więc wymyśliłem tytuł, który daje się tłumaczyć jako "Żywy i mający się dobrze". Będą tu głównie tytuły, które ukształtowały moje spojrzenie na gry, ale nie wykluczam pojawienia się tutaj nieco bardziej znanych tytułów.
Pierwszą grą, która tutaj się pojawi jest Final Fantasy z 1987 roku. Stworzona przez Square gra niesie ze sobą niesamowitą historię. Przed stworzeniem gry, Square znajdowało się na skraju bankructwa. Ówczesny prezes firmy, Hironobu Sakaguchi, postanowił, że ostatnia gra będzie RPG-iem. Stąd właśnie pochodzi nazwa sagi, Final Fantasy, która miała być finalną produkcją Square. Sakaguchi był wtedy bardzo wymagającym szefem i gdy firma przewidywała sprzedaż ok. 200.000 sztuk gry, on zażądał pół miliona. Sam też zaczął kampanię reklamową swojego dziecka i m.in. to wpłynęło na ostateczny sukces gry. Final Fantasy był grą przełomową dla Japończyków i odniosła ogromne zwycięstwo na polu gier wideo. Europa i Ameryka zawdzięcza pojawienie się FF na rynku gorącym przyjęciem Dragon Quest, wcześniejszej gry na NES (Nintendo Entertainment System, pierwsza konsola Nintendo, zawdzięczamy jej m.in. Contrę i Super Mario Bros.). Przetłumaczenie gry na angielski zajęło im aż 3 lata (w międzyczasie ukazała się druga część sagi, z którą było bardzo duże zamieszanie, bo niewiele brakło, a nie ukazałaby się w Europie!) i reszta świata mogła ujrzeć FF w roku 1990. Dlaczego gra osiągnęła tak miażdżący sukces?
Przede wszystkim rewolucyjne jak na swoje czasy grafika i dźwięk oraz nowoczesny gameplay. Ale od początku:
1.Grafika
Oczywiście mamy tu do czynienia z 8-bitową paletą kolorów, która doskonale spełnia swoje funkcje. Wszystko jest jasne i oczywiste, tam gdzie jest zamek, widać zamek (a musicie wiedzieć, że nie we wszystkich produkcjach było to takie oczywiste) i tak dalej w nieskończoność. Grafika podczas starć była uboga, ale zawierała wszystkie niezbędne informacje dotyczący bitwy. Postacie i ich HP, polecenia, które bohaterom wydajemy oraz nazwy przeciwników, z którym toczymy walki. Wszystko to jest umieszczone, a dodatkowym smaczkiem jest to, że drugi plan starcia zmienia się wraz ze zmianą miejsca na mapie świata (lochy, lasy czy statek itp.). Przypominam, że FF na NES to rok 1987, więc na tamte czasy była to swego rodzaju rewolucja.
2.Dźwięk
Nobuo Uematsu, sztandarowy twórca ścieżek dźwiękowych to wszystkich "fajnali", od początku stawiał sobie i konkurencji niebotycznie skomplikowane zadanie przeskoczenia siebie pod względem jakości. Od pierwszego FF ścieżka dźwiękowa była jednym z najważniejszych czynników, dzięki którym gry te odnosiły sukces. Klimatyczna i odwzorowująca wydarzenia na ekranie muzyka (oczywiście ograniczona "bebechami" NES-a) wpada w ucho i umila czas spędzony przy rozgrywce. Stworzył też "Victory theme" jeden z dwóch utworów, który ukazywał się w każdej grze z serii.
3.Gameplay
Rozgrywka przy eksploracji świata wygląda dość standardowo, mając na myśli oczywiście standardy tamtych lat. Jednak wychodząc na mapę świata widać zmiany. Do pewnego momentu będziemy poruszać się pieszo. Później jednak dostaniemy pod kontrolę łódkę, statek, statek powietrzny, kanoe i skuter śnieżny. Imponujące. Walka rozgrywana w systemie turowym stała się sztandarowym systemem serii, przerwanym dopiero przy okazji siódmej, mojej ulubionej, części. Najważniejsze, że gra się płynnie, czas upływa przyjemnie, a do tego nie ma żadnej taryfy ulgowej (co było standardem RPG-ów, jak i innych gatunków, lat 90. i niektórych późniejszych). To sprawia, że gracze, którzy wymagają trudnej gry, mają co robić i długie godziny spędzą na dobijaniu swoich postaci do X poziomu, co jest konieczne w późniejszych fragmentach gry.
4. Fabuła
W nienazwanym świecie, gdzie cztery kryształy żywiołów decydują o porządku na globie, dzieje się źle. Światło kryształów gaśnie i świat pogrąża się w chaosie. Ludzie nie tracą jednak nadziei, bo zgodnie z przepowiednią, mają nadejść czterej Wojownicy Świata, którzy mają przywrócić utracony porządek i pokonać złego Chaos'a.
Muszę w tym miejscu napisać, że motyw kryształów przebija się niemal we wszystkich gier przed erą PS2. Zanika wprawdzie w ósmej i dziewiątej części serii, ale nadal odciska swoje piętno na świecie gier i sposobach prowadzenia rozgrywki oraz fabuły. Sporo jest też motywów z podróżowaniem w czasie, co też zapoczątkowała pierwsza część.
Fabuła zawsze była najlepszą cząstką wszystkich gier pod szyldem Square (znowu, do czasów FF X), zawierała mnóstwo zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Pozostaje tylko pozazdrościć wyobraźni.
5.FF I po latach
Sukces Final Fantasy I spowodował przeniesienie tejże gry chyba na wszystkie dostępne konsole. Niezmieniana w warstwie rozgrywki, systematycznie unowocześniana, FF I ukazała się na SNES (Super NES), Family Computer, WonderSwan Color, GameBoy Advance, Playstation, PSP, a nawet na iOS.
Można z czystym sumieniem stwierdzić, że jedynka, obok siódmej części, to "fajnal", który odcisnął największy ślad na rynku gier wideo. Ciągle portowana na nowe konsole (ostatnio dostępna również przez PSN), jest jedną z najbardziej ukochanych przez fanów częścią znakomitej serii mistrzów w swoim fachu, Square. Późniejsze części potwierdziły tylko dominację FF na rynku i choć w Europie było sporo zamieszania w związku z brakiem dwóch gier FF (co zostało później naprawione), nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z fenomenem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz