środa, 18 listopada 2009

Polska vs Kanada, garść przemyśleń

Witajcie,
Parę minut temu zakończył się drugi towarzyski sprawdzian naszej reprezentacji. Tym razem zagraliśmy z Kanadą, która mimo, że o niebo słabsza od Rumunii, sprawiła nam pewien kłopot. Mecz wygraliśmy 1:0 po bramce Maćka Rybusa, a bramka była bardzo ładna zwłaszcza, że zdobyta z dość niewygodnej pozycji. Pora teraz rozłożyć mecz i piłkarzy na czynniki pierwsze.
Pierwsze 15 minut znowu przespaliśmy, praktycznie nie mogliśmy rozegrać spokojnego ataku pozycyjnego i gdyby Kanada była zespołem trochę lepiej wyszkolonym, mogłoby być groźnie. Później aż do końca pierwszej połowy nasza przewaga była widoczna, a do tego udokumentowana bramką, o której już wspomniałem. W zasadzie o reszcie pierwszej połowy, jak i prawie całej drugiej niewiele można powiedzieć, ponieważ po prostu graliśmy na stojąco. Niby było widać trochę walki, ale to za mało, zwłaszcza na tak słaby zespół, jakim jest Kanada (z całym szacunkiem dla przeciwnika, ale chyba najwybitniejszym zawodnikiem reprezentacji Kanady jest... Polak, Tomasz Radziński). Pod koniec drugiej połowy coś zaczęło się dziać, jednak rażąca niedokładność trochę przyćmiła dwa rewelacyjne strzały Sławka Peszki i Darka Dudki.
Teraz oceńmy grę zawodników. W pierwszej połowie w bramce mieliśmy Tomka Kuszczaka, który po raz kolejny udowodnił, że jest klasowym bramkarzem. Dobry występ, chociaż pod koniec pierwszej połowy zauważyłem drobny uraz, miejmy nadzieję, że to nic groźnego. Z linii defensywnej najlepszy był.. Sadlok, 20-latek, który zaliczył pierwszy pełnowymiarowy występ w kadrze narodowej (z Rumunią wszedł z konieczności w doliczonym czasie gry) i był to bardzo dobry występ. Kilka razy nasi obrońcy wyraźnie się gubili, co w drugiej połowie mogło zaowocować bramką dla Kanady. W linii pomocy nieźle zagrał Obraniac, widać, że mu zależy. Kolejny zły występ Dudki, który w drugiej połowie opadł z sił i wyraźnie nie nadążał za tempem meczu, które jakieś zbyt szybkie nie było nawiasem mówiąc. Podobał mi się w meczu Peszko, który zarówno w Lechu jak i w kadrze pokazuje naprawdę dobrą formę. Na lewej stronie kolejny niezły występ Kamila Kosowskiego, który jednak nie błyszczał tak jak z Rumunią. Z drugiej strony Kosowski jest o niebo lepszy od Krzynówka, który przebłyski miewał mniej więcej raz na kilkanaście meczów. Mocne 4+ mogę wystawić Rybusowi, który w swoim drugim występie udowodnił, że w Polsce mamy młode talenty. Robert Lewandowski zagrał... nieźle, na trójkę z małym plusikiem. Potrafi stworzyć sobie sytuację, jednak brak mu tego ostatniego dotknięcia piłki, które skierowałoby ją do siatki.
Teraz czas na zmienników. Nie liczę tu Małeckiego, który zagrał jakieś 7 minut oraz Gancarczyka, który praktycznie nie istniał. Na usprawiedliwienie mogę dodać, że był to jego debiut. Niezłą zmianę dał Marcin Kowalczyk, prawy obrońca Dynama Moskwa. Widać, że mu zależało mimo 5 występu w kadrze. Mocne 4 w tym wypadku. Wojtek Szczęsny zagrał dobrze mimo, że niewiele miał okazji do interwencji, jednak kiedy to robił, widać było angielską szkołę.
Generalnie występ całej kadry można ocenić na około 3+. Ocena jest trochę naciągnięta ze względu na:
a)Kanada to nie Rumunia, jest to rywal z dużo niższej półki
b)Murawa nareszcie była dobra
c)Było nieźle, ale mimo wszystko nienajlepiej
Jestem jednak optymistycznie nastawiony, ponieważ "Franza" szanowałem jeszcze za czasów Widzewa Łódź i wiem, że będzie potrafił zbudować kadrę, która zagra dobrze na EURO 2012.

To tyle, ostatni mecz naszej kadry w tym roku, teraz 2 miesiące przerwy i wyjazd kadry na Puchar Króla w Tajlandii pod koniec stycznia.

W kąciku muzycznym Dragonforce-Heroes Of Our Time

poniedziałek, 16 listopada 2009

Posty archiwalne cz.5-baardzo stara notka o przyjaźni

Dzisiaj notka z tych ambitniejszych. Będzie o przyjaźni i postaram się przedstawić swój punkt widzenia... Let's go

Czym jest przyjaźń? Jak się objawia? Co czują przyjaciele?
Nie ma jakiejś jednoznacznej "definicji" przyjaźni. Każdy odczuwa ją inaczej i od tego należałoby zacząć. Ale miałem napisać o moim punkcie widzenia... Przyjaźń to niewątpliwie głębokie uczucie, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że jest to pewien rodzaj miłości. Bo spójrzcie z tej strony:
-Przyjaciele spędzają ze sobą dużo czasu
-Dogadują się ze sobą praktycznie bez słów
-Uwielbiają swoje towarzystwo
-Ufają sobie praktycznie bezgranicznie
Jak widzicie coś w tym jest. Jednak wydaje mi się, że przyjaciele to mogą być takie osoby, które wiedzą, że w związku by im ze sobą nie wyszło, a nie chcą psuć relacji między sobą kłótniami, więc zostają przyjaciółmi. Nie jest to oczywiście reguła, ponieważ przyjaciółmi mogą być osoby znające się od "kołyski" albo dorośli ludzie. Nie ma to znaczenia.
Przyjaciel musi umieć wybaczyć nawet największy błąd, pocieszyć, gdy druga osoba jest w kłopocie, po prostu być wtedy, gdy będzie potrzbny. Więc jak widzicie, ma to wiele wspólnego ze związkiem... (kurcze, nie wiedziałem jak zakończyć to zdanie ^^)
Przyjaciele znają się doskonale, znają swoje słabości i tu chciałem dojść do złych rzeczy o "przyjaźni". Dlaczego cudzysłów? Ponieważ "przyjaźń" to NIE jest więź.
Jest to gra jednej osoby mająca na celu poznanie słabości drugiej i wykorzystanie tego, że osoba ufa komuś bezgranicznie do skompromitowania jej lub bezczelnego obgadania za plecami. Tego nie da się uniknąć (niestety), bo po prostu nie wiemy, co z naszymi sekretami robi nasz "przyjaciel".
Przyjaźń nie następuje od razu. Jest to proces wielostopniowy, podczas którego poznajemy drugą osobę, "delektujemy" się nią. Nie znoszę sytuacji, gdy widzę dwie osoby, które są w wielkiej przyjaźni, żeby za parę dni pokłócić się tak naprawdę o byle co. I koniec "przyjaźni".

Mogę powoli podsumowywać
Przyjaźń jest to wspaniałe uczucie, jednak bardzo śliskie. Nie wspomniałem o przyjaźni między mężczyzną a kobietą. Często jest tak, że jedno albo drugie zakochuje się w swoim przyjacielu i wtedy robi się dość niezręcznie. Taka sytuacja jest dość częsta. Jak temu zaradzić? Są dwa wyjścia:
-Szczera rozmowa
-Test polegający na odmówieniu przyjacielowi/przyjaciółce. Jeżeli reakcja będzie nerwowa, to znowu są dwa wyjścia:
-Olać człowieka, nie jest wart Twojego czasu
-Przeczekać parę dni. Jeżeli przeprosi, to możecie zadziałać w kierunku przyjaźni

Dziękuję za uwagę...

Pozdrowienia dla:
Damiana
Michała
Lewego
Agi (Dzięki za pomysł :*)

W kąciku muzycznym moje odkrycie roku... Avenged Sevenfold- Afterlife
http://www.youtube.com/v/I8akxHCUBLk&hl=pl&fs=1

Posty archiwalne cz.4-Moje opowiadanie

Witajcie,
Wreszcie skończyłem przepisywać moje opowiadanie, które napisałem chyba 1,5 roku temu. Nie jest ono może najwyższych lotów, jednak jest ono pierwsze, więc zamieszczam. Zresztą obiecałem.

W razie nieścisłości, po prostu pytajcie

Obudził się w swoim łóżku. Pomyślał "Oby coś się wydarzyło", ponieważ życie miał dość nudne. Był najlepszym studentem w kraju, więc w szkole nie musiał wiele robić. Po szkole wracał do domu, uczył się, jadł i kładł się spać z myślą, że może jutro...
*
Ryuuk przechadzał się po świecie Shinigami. W zasadzie niewiele więcej miał do roboty poza grą w kości z innymi Shinigami. Niezmiernie się nudził. Gdy myślał o tym, co ma robić, Jealous zwrócił się do niego:
- Chodź Ryuuk, zagrasz z nami
- Nie, dzięki
- Ach, Ryuuk, Ty na nic nie masz ochoty. W tym świecie nie ma nawet gdzie się zabawić. Co będziesz
robił, stary?
- Usiądę i popatrzę w dal- Jednak Ryuuk nie patrzył w dal. Patrzył na świat ludzi. Miał już plan
i wiedział, że nie będzie się już nudził...

*

Raito siedział na kolejnej nudnej, z jego perspektywy, lekcji angielskiego i jak zwykle patrzył przez
okno. Jego spokój przerwał nauczyciel. "Znowu czegoś ode mnie chce"- pomyślał. Nie mylił się:
-Panie Yagami, proszę przetłumaczyć to zdanie
-Dobrze, panie profesorze- znalazł w książce wskazany przez nauczyciela fragment i rozpoczął
tłumaczenie:
-(...) Nie był wtedy pewien swojego losu, lecz wiedział, że nie będzie bezpieczny...
-Doskonale, Raito. Tak, jak się tego po Tobie spodziewałem- Raito usiadł w ławce. Chwile później
zadzwonił dzwonek, który oznajmił chłopakowi, że może iść do domu. Gdy szedł, kątem oka zobaczył na
przyszkolnym trawniku jakiś czarny przedmiot. Chciał iść dalej, lecz jakiś impuls kazał mu podnieść
tenże przedmiot. Podszedł i ujrzał czarny zeszyt. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że na
zeszycie widniał napis "Death Note", czyli "Notes Śmierci". Zaintrygowany schował znaleziony przedmiot
do plecaka, a podczas drogi do domu jego zwykłe myślenie zostało zaburzone przez czarny Notes Śmierci.
Nie wiedział, jak bardzo jego życie się zmieni...

*

Ryuuk już był w świecie ludzi i szedł za człowiekiem, który podniósł Notes upuszczony przez Shinigami.
"Yagami Raito... hmm, ciekawe, jaki ten chłopak jest". Trzeba wam, drodzy czytelnicy, wiedzieć, że
Shinigami dysponują oczami, które widzą imię i nazwisko każdego człowieka, a co ważniejsze widzą
dokładną datę jego śmierci. Jednak Ryuuk póki co nie ujawniał się Raito, obserwował go. O Notesie powie
mu później.

*

Raito wszedł do domu, gdzie na progu przywitały go jego siostra i mama.
-Witaj w domu, synku. Jak wyniki tych państwowych egzaminów. No pokaż mi, szybko!
- Dobrze, dobrze, mamo- wyjął kartkę papieru i dał ją matce. Zaczął kierować się do swojego pokoju
-Oh, jak zwykle najlepszy! Czegoś Ci trzeba? Kupię Ci jakąś nagrodę!
-Tylko szklankę herbaty. Będę się uczył i prosiłbym o to, żeby mi nikt nie przeszkadzał.
-Dobrze, Raito- jego matka poszła do kuchni, a Raito do swojego pokoju. Lecz nie w planach była mu
nauka. Myślał tylko o Notesie."Tajemnicza nazwa... Notes Śmierci"- pomyślał wchodząc do swojego pokoju.
Chciał usiąść na łóżku, lecz ktoś już na nim siedział. Głos zamarł Raito w gardle. Usiadł przerażony
na krześle, lecz po chwili opanował się i spytał:
-Kim jesteś?
-Cześć, Raito. Jestem Ryuuk, właściciel notesu, który znalazłeś.
-Czy to znaczy, że mam Ci go oddać?
-Nie, nie. Upuściłem go do Twojego świata specjalnie, żeby urozmaicić swoje życie. W świecie, gdzie
żyję, nie ma wielu zajęć.
-Rozumiem- otworzył zeszyt na pierwszej stronie- co to? Instrukcja obsługi?
-W rzeczy samej. Nie jest to bowiem zwykły notes. Pozwoli Ci on pozbyć się niechcianej osoby.
-Znaczy... zabić?
-Bystry jesteś. Czytaj
-Ok- zaczął czytać
"1. Osoba, której prawdziwe imię i nazwisko zostanie zapisane w tym notesie, umrze.
2. Po zapisaniu przyczyny śmierci, osoba zapisana w notesie powinna umrzeć w ciągu 40 sekund.
3. Jeżeli nie zostanie zapisana przyczyna śmierci, wtedy osoba, której nazwisko i imię zostanie wpisane do notesu,
zwyczajnie umrze na zawał serca w ciągu 40 sekund.
4. Osoby o tym samym imieniu, które nosi osoba, która ma zostać zabita, nie umrą"
-Tak więc wiesz już, jak to działa.
-No niby wiem, ale ciągle nie mogę uwierzyć, że to naprawdę działa. Z drugiej strony widzę Ciebie, Ryuuk,
więc nie ma chyba powodu, żeby nie wierzyć. Muszę to przetestować- włączył telewizor na wiadomości.
-"52-letni Hironobu Koei zabarykadował się w miejskiej szkole razem z dwudziestką dzieci i ich
nauczycielką. Policja czeka na niego przed budynkiem szkoły, jednak nie wchodzi, ponieważ porywacz
zagroził, że zabije dzieci.."
-Hmm... Czas przetestować ten Notes- Raito wziął do ręki długopis i zapisał imię oraz nazwisko
porywacza. Po tym jak odłożył długopis, rozpoczął odliczanie
-36...37...38...39...40!-Ta chwila wydała mu się najdłuższą w życiu. Gdy myślał, że nic się nie stanie,
usłyszał podniesiony, podekscytowany głos reportera:
-"Proszę państwa! Policja wchodzi do budynku! Nie wiem, co się dzieje, ale za chwilę podam najnowsze informacje! Dziecki wybiegają z budynku
razem ze swoją nauczycielką! Ale co się dzieje?! Porywacz zostaje wyniesiony na noszach z budynku! Wygląda na to, że nie żyje!"- Raito
gwałtownie wstał z fotela, ale zaraz się uspokoił i usiadł z powrotem.-"To działa, działa! Ale czy to nie był zwykły zbieg okoliczności?
Muszę się upewnić"- wstał i zszedł na dół, żeby się ubrać.
-Gdzie idziesz, synku?- zatrzymała go mama
-Idę do księgarni. Za około godzinę będę z powrotem.
-Dobrze, uważaj na siebie.
-Dobrze, mamo- Wyszedł z domu. Ale nie chciał kupować książek. Musiał sprawdzić ten Notes. Wszedł do księgarni, podszedł do okna i udając,
że przegląda komiks, patrzył na ulicę. Ku jego zadowoleniu trzech członków jakiegoś motocyklowego gangu zatrzymało się przed księgarnią
na chwilę przerwy. Jeszcze bardziej ucieszyło go to, że bandyci zainteresowali się kobietą, która akurat przechodziła.
-Hej, laleczko. Jestem Noriyuki Iko, a to są moi koledzy. Może zostaniesz z nami? Zabawimy się, będzie fajnie- w międzyczasie Raito zapisał
imię i nazwisko bandyty. chciał mieć pewność, więc zapisał przyczynę śmierci: zderzenie z nadjeżdżającą ciężarówką. Spojrzał na sytuację
na ulicy. Kobieta wyrwała się oprychom i zaczęła uciekać przez przejście dla pieszych. Iko wsiadł na motocykl i wjechał za nią na pasy,
lecz nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki, która wjechała w niego z ogromnym impetem zostawiając za sobą mokrą plamę i resztki motoru.
Raito ledwo opanował nerwy i uśmiechnął się w duchu. "A więc to naprawdę działa"- pomyślał i poszedł do domu

*

-Hej Raito- powiedział Ryuuk- co to jest, to kuliste czerwone?
-To są jabłka
-Jabłka w ludzkim świecie są naprawdę pyszne. Chociaż nie czujemy głodu, czasami sobie coś zjemy.
-A jak jest w świecie Shinigami?
-To jest bezbarwne miejsce. Nie ma co robić, więc czasami gubimy notesy, żeby obserwować reakcję człowieka, który go znajdzie. Niektórzy
oddają go od razu, niektórzy chwilę korzystają, ale nie wytrzymują psychicznie. W tym miejscu muszę Ci coż powiedzieć o Notesie.
-Co takiego?
-Użytkownik Notesu, który umrze, nie może trafić do piekła ani do nieba. Trafia... Jakby Ci to powiedzieć... do nicości-
Raito przestraszył się, ale pomyślał, że właśnie tego chciał. Chciał mieć władzę nad ludzkim życiem. Chciał oczyścić świat z plugastwa,
które go psuje.
-Ciekawe jest to, co powiedziałeś, Ryuuk. Jednak ten Notes jest właśnie tym, czego chciałem. Świat jest zepsuty przez zło, którego ludzie
z pasją dokonują. Ja oczyszczę z niego Ziemię, stanę się Sprawiedliwością, a później Bogiem Nowego Świata!
-"Ludzie są całkiem... interesujący"- pomyślał z uśmiechem Ryuuk.

*

Nazajutrz Raito wychodząc do szkoły nie zapomniał wziąć ze sobą Notesu. Nie miał czasu pomyśleć, gdzie go schować. Nie chciał dopuścić do
sytuacji, w której jego mama sprzątając pokój Raita- choć zazwyczaj on to robi- znalazłaby Notes. Chociaż był trochę zdnerwowany, to było to
zdenerwowanie raczej pozytywne raczej pozytywne, taki rodzaj ekscytacji. Miał Notes i myślał tylko, jakie zrobi z niego użytek. Nie, on to
wiedział. Wiedział, ze przestępcy się przed nim nie ukryją. Przed nim, przed Sprawiedliwością. Narazie ludzie o nim nie mówią, ale zaczną,
napewną. Myśl o tym napawała go czymś w rodzaju dumy. Wszedł do klasy, usiadł w ławce i zobaczył dwóch "klasowych idiotów", którzy męczyli
jakiegoś ucznia.
-Daj nam 2000 jenów, bo chcielibyśmy iśc na automaty.
-No nie wiem
-Dawaj natychmiast! Albo inaczej znajdziemy cię i zabierzemy te pieniądze siłą.
-Dobrze już dobrze, tylko mnie zostawcie.
"Zabić go? Nie, to nie ma sensu. Okoliczności śmierci, jak i jej przyczyny nie wskazywałyby na mnie, ale dopadnę go kiedy indziej. Mam inne
rzeczy do roboty"
-Ok, mamy kasę, spadamy!- Raito już o nich nie myślał. Myślał tylko o tym, co będzie wieczorem. Dzień minął mu spokojnie, oprócz tego
zdarzenia, którym jednak zupełnie się nie przejął. Gdy przyszedł do domu i wszedł na górę do pokoju, pierwszym co zrobił było włączenie
komputera i sprawdzenie w Internecie wiadomości o najnowszych przestępstwach. Włączył również telewizor i otworzył Notes. Zaczął pisać.
robił to z pasją, albowiem wiedział, że ma misję i nie może jej przerwać. Po godzinie skończył i położył się na łóżku
-Dość długo siedziałeś nad Notesem- odezwał się Ryuuk
-Chyba tak. Ale wszystko już zaplanowałem. Opracowałem sobie przedziały czasu, w których będę zajmował się nauką, pisaniem w Notesie i snem
jednocześnie tak, żeby nie przemęczyc organizmu. Mam misję do wykonania i nie mogę jej zaniedbać.
-"Ludzie są naprawdę... fascynujący"-pomyślał Ryuuk

*

-Co?! 25 trupów w więzieniach?! Mamy chyba zły dzień. Ktoś cokolwiek wie na temat tych... zabójstw? Zbiegów okoliczności? Tego czegoś?
-ak, szefie. Wszyscy więźniowie zmarli na zawał serca.
-Wszyscy?
-tak
-to dziwne. Aż zanadto. Słuchajcie wszyscy. Wygląda na to, że mamy przed sobą ciężkie dni. Dzwońcie do wszystkich szefów policji na świecie
i powiedzcie im, że odbędzie się spotkanie w krytycznej sprawie. Zadzwońcie również do L- wszystkich na sali ogarnęła trwoga. L jest bowiem
najlepszym detektywem na świecie. Pomagał policji we wszystkich tego typu sprawach.
-Ale jak mamy się z nim skontaktować? Przecież wiadomo, że L nie pokazuje się nikomu.
-Ale ma swojego współpracownika. Ma na imię Watari. On jest kontaktem między L a światem zewnętrznym.
-Dobrze, szefie- wszyscy rozbiegli się do swoich biur, żeby wykonać rozkazy przełożonego.

*

-Wiedz Raito, że Shinigami nie pomagają ludziom z Notesami. Muszą sobie sami radzić.
-Ok, Ryuuk. Nawet nie potrzebowałbym do tego twojej pomocy.
-Lecz jest jeszcze jedna rzecz, o której powinieneś wiedzieć
-Tak, Ryuuk? O czym?
-O wymianie-Ryuuk pochłonął w międzyczasie kolejne jabłko
-Jakiej wymianie?
-Jak pewnie zauważyłeś, Raito, moje oczy nie są zwykłymi oczyma. "Widzą" one prawdziwe imię i nazwisko każdego człowieka oraz długość jego
pozostałego życia.
-Czyli widzisz także mój termin śmierci?
-W rzeczy samej. Podałbym Ci go, ale nie byłoby zabawy.
-Rozumiem. Ryuuk, powiedziałes coś o wymianie. Co ja miałbym Tobie dać wzamian?
-Kosztem wymiany z Shinigami jest skrócenie czasu życia o połowę. Jeżeli więc zostałyby Ci dwa lata, to po wymianie zostanie Ci rok.
Jeżeli pół roku, to skraca się do trzech miesięcy.
-Rozumiem, ale narazie nie będę tego potrzebował. W każdym razie dzięki za informację- Raito zapisał ostatnie w tym dniu nazwisko w Notesie
i położył się na łózku.
-Dobranoc, Ryuuk.
-Do jutra, Raito- "Ten gościu jest całkiem interesujący". Ryuuk był coraz bardziej zainteresowany Raitem.

*

W dość dużej sali zebrali się wszyscy najważniejsi członkowie krajowej policji oraz kilkudziesięciu zagranicznych przedstawicieli. Chcieli
ustalić co się dzieje i jak to możliwe, ze ktoś zabija przestępców nie zostawiając ani jednego śladu swojej obecności na miejscu zdarzenia.
W zasadzie śledczy nie wiedzieli, co robić, więc szefostwo zwołało tą naradę.
-Proszę wszystkich o spokój, zaczynamy. Jak wszyscy wiecie, dokonywane są morderstwa przestępców i więźniów. Co ciekawsze, o zgrozo, nie ma
żadnego śladu przestepcy. Tak jakby ktoś robił to telepatycznie.
-Brzmi to conajmniej śmiesznie, ale jeżeli jest jakaś siła, która pozwala komuś zabić kogolwiek, to nie możemy tego zignorować.
-Taa... Z moich informacji wynika, że morderca zabija tych przestępców, których nazwiska i zdjęcia są podawane w mediach. Dostęp do
informacji o osadzonych uzyskał zapewne przez Internet, lub przez jakieś inne źródło. Musimy również uznać za prawdopodobne, że ktoś z góry
został skorumpowany.
-Niemożliwe! to jest kłamstwo!-odezwał się główny naczelnik
-To jest tylko prawdopodobność. Czy ma ktoś jakieś wnioski lub pytania?
-Gdzie jest L?- po tym pytaniu ozwały się głosy. Zrobiło się nieznośnie głośno. Wszystkich uciszyło pojawienie się na ogromnym ekranie
litery L napisanej w stylu gotyckim oraz otwarcie drzwi. Wszedł do sali wysoki mężczyzna. Cały był osłonięty, zapewne nie chciał ujawnić
swojej tożsamości. Niósł na rękach laptop. Na sali zapadła grobowa cisza.
-Kto to jest, szefie?- Zapytał Matsuda, asystent szefa japońskiej policji.
-To jest Watari, chociaż nie wiem, czy to jego prawdziwe nazwisko. Jest prawą ręką L. On konaktuje się ze światem zewnętrznym własnie przez
tego cżłowieka. Zresztą patrz i uważaj.- człowiek niosący laptop usiadł na głównym siedzeniu sali, które mieściło się tuż przed ekranem
i rozłożył laptop. Człowiek zwany Watari zaczął mówić do zebranych:
-Witam, panowie. L za chwilę przedstawi wam sytuację- Watari otworzył laptop.
Dzień dobry panom, tu L. Sytuacja jest bardzo poważna. Ktoś rozpoczął zabawę w Boga i zabija każdego przestępcę. Ostatnio rozpoczął zabijanie
osadzonych więźniów.
-Ale L, dlaczego mówisz "ktoś"?
-Ludzie giną na zawały serca. Jedan, dwa zawały byłyby zbiegiem okoliczności, lecz mówimy o kilkudziesięciu zawałach, panowie. Ktoś bawi się
w Boga i czyści świat, jego zdaniem, ze śmieci, które go plugawią. Przyglądam się tej sprawie od jakiegoś czasu i wnioski narazie są
nastepujące: morderca musi znać imię, nazwisko i twarz ofiary. Mam zamiar przygotować dla niego prowokację. Nadamy w telewizji program,
w którym podstawimy fałszywego L z jego nazwiskiem. Nadamy ten program tylko Kaito, gdzie działa nasz zabójca. To zawięzi pole działania,
ponieważ ten koleś napewno mnie zna i nie odpuści sobie zabicia swojego głównego w tym momencie wroga.
-To niedopuszczalne! Nie możemy poświęcić...
-Nie rozumiecie? Ten koleś nie waha się mordować każdego, a wam szkoda jednego przestępcy? W dodatku skazanego na karę śmierci? Ale nie
będę się sprzeciwiał, poczekam na waszą decyzję i wtedy będziemy podejmować kolejne kroki. Więc?- w sali zapadła głucha cisza. Wszyscy
zebrani czekali na deczyję głównego inspektora policji, który wstał i powiedział do zabranych.
-Ok, zróbmy to.
-Dziękuję za tę decyzję, dyrektorze. Wiem, że nie była ona łatwa. Dobrze, panowie, pozostaje tylko to zorganizować.

*

-Widzisz, Ryuuk? Mam swój przydomek, strony internetowe, są nawet "zlecenia"
-Widać, że ludzie zaczynają Cię popierać. Ale chyba również się Ciebie trochę boją.
-Nie ma róży bez kolców, Ryuuk. Dobrze, że się boją, przynajmniej narazie. Nie będę musiał obawiać się jakiejś próby odnalezienia mnie.
-A co z tym przydomkiem?
-Nawet mi się podoba. Kira.
-No, no, całkiem nieźle.
-Wiem, Ryuuk. Podoba mi się to, że ludzie się boją, bo teraz mam nad nimi pełną kontrolę. No cóż, pora chyba na kolejną porcję informacji-
włączył telewizor. Zdziwiło go trchę pojawienie się informacji "wiadomość specjalna", ale zszokowało go pojawienie się wielkiej litery "L"
na ekranie. Po chwili jego oczom ukazał się mężczyzna. Siedział na krześle przy biurku. Uwagę Raito przykuła plakietka z nazwiskiem tego
faceta:"Lind L.Taylor". "Czyżby L tak łatwo dał się zabić? Chce się poświęcić dla dobra śledztwa? Dla dobra ludzkości? Idiota! Nie wiem,
z kim igra". Raito otworzył Notes i nie zastanawiając się wpisał nazwisko człowieka, którego widział w telewizorze. Odliczał czas i już był
gotowy okrzyknąć siebie bogiem. 36..37..38..39..40! Taylor w tym momencie osunął się na ziemie. Raito wiedział, że triumfował. Na ekranie
pojawiła się słynna litera "L" i ku jeszcze większemu zdziwieniu Raita odezwał się zniekształcony elektronicznie głos:
-Nie wiedziałem, Kira, że jesteś taki... Nie przemyślałeś sprawy. Inaczej mówiąc: wpadłeś w moją pułapkę. Jeszcze nie wiem, kim jesteś, ale
jestem dużo bliżej niż byłem przed nadaniem tego programu. Pewnie myślałeś, że nadamy ten program w całym kraju, lecz my puściliśmy go tylko
w tym mieście, w którym giną ludzie. Dałeś się nabrać i jestem szczerze rozczarowany- Raitem wstrząsnął dreszcz, lecz natychmiast się
uspokoił. Wziął kilka głębszych wdechów i usaidł."Tak więc zaczyna się rozgrywka między mną a tym gościem. L,gdziekolwiek i kimkolwiek jesteś
znajdę Cię i zniszczę!" Ryuuk stał podekscytowany tym ,że zaczynają się dziać coraz ciekawsze rzeczy.

*

-Jak to jest być studentem, Raito? Chyba teraz będziesz miał mniej czasu na swoją robotę?
-Będę poświęcał na to tyle czasu, ile będzie potrzebne. Jeszcze ta sprawa z L...
-Nie martwisz się swoim przemówieniem? Sala będzie przecież pełna, a z tego co widziałem, jest dość duża.
-Nie bardzo się tym przejmuję. Takie mowy wygłaszają uczniowie, którzy mieli najlepsze wyniki na egzaminach kwalifikacyjnych. Z tego co wiem,
to razem ze mną będzie mówił jeszcze jeden koleś, jakiś Ryuuga czy jakoś tak.- Usiadł na krześle i czekał na swoją kolej. Po wszystkich tych
belferskich mówkach przyszła kolej na Light'a i tajemniczego kolesia. Light wyglądał perfekcyjnie: idealnie wyprasowny garnitur, wypolerowane
buty, jednym zdaniem idealny uczeń, wzór do naśladowania. Drugi z mówców ubrany był w zwykłą koszulę, jeansy i adidasy. Po przemowie usiedli
obok siebie. Tajemniczy koleś powiedział:
-Yagami Light, jak przypuszczam?
-Tak
-Mam ci coś do powiedzenia... To ja jestem L.- Ta chwila trwała dla Raita wieczność. Całą siłą woli opanowywał drżenie ciała. L kontynuował:
- Zajmuję się sprawą Kiry i chciałbym z Tobą porozmawiać po Akademii- Light z ledwością opanowywał drżenie. Nie wiedział, co powiedzieć,
więc wyszeptał tylko "OK". Po uroczystości wyszedł na dziedziniec i wtedy doszedł do niego L:
-Witaj, Light
-Witaj, L
-Proponujęm żebyś nie nazywał mnie L publicznie. Zarejestrowałem się tutaj jako Hideki Ryuuga
-Ale dlaczego?
-Ponieważ jesteś w kręgu podejrzanych.
-Serio?
-Nie musisz się tym zbytnio przejmować. Razem z waszą rodziną jest jeszcze rodzina szefa policji krajowej. Naraze szanse na to, że jesteś
Kirą wynoszą... 5 procent-"5 procent. Czyli nie ma prawie żadnej pewności. A dowodów na bank nie ma. Po prostu mnie podejrzewa i tyle. Nie
mogę jednak przestać pisać w Notesie, bo wtedy napewno się wyda, że jestem Kirą. Muszę po prostu robić swoje."
-Chciałbym, żebyś przyłączył się do zespołu kierującego śledztwem.
-Co?Serio?
-Tak. Wyszukałem informacje o Twojej przeszłości i wiem, że dzięki Twojej nieprzeciętnej inteligencji rozwiązałeś kilka spraw, z którymi
policja nie dawała sobie rady.-"Sprytny ten L. A może po prostu chce mojej pomocy? Będę musiał być ostrożniejszy. Z drugiej strony będę miał
wszystkie dane śledztwa bez konieczności włamywania się do akt. Jednocześnie będę musiał wpisywać do Notesu tyle samo nazwisk, co zwykle,
bo inaczej podejrzenia padną na mnie."
-Dobrze, z chęcią się do was przyłączę
-Cieszę się. Pierwsze zebranie odbędzie się pojutze o 20 w hotelu Tokio.
-Rozumiem, przyjdę.-Gdy L odchodził, Light nadal się zastanawiał się, co ten człowiek robi. "Przecież naraża się na śmierć. Czyżby aż tak
poświęcił się dla sprawy? Nie poda mi ani nikomu innemu swojego prawdziwego nazwiska. Hideki Ryuuga. Sprytnie. Prawdziwy pojedynek zaczyna
się teraz! Ale przysięgam Ci, że to ja zwycięzę!"

*

Dwa dni później, w kwaterze głównej grupy śledczej odbywało się zebranie. Nadzwyczaj cicho było w pokoju hotelowym, w którym rozmawiało
sześciu mężczyzn. Zastanwiali się nad czymś. L usiadł w pozycj, w której, jak powiedział "zdolność mojej dedukcji zwiększa się o 40%".
L zaczął mówić:
-Kira może manipulować ludzkim zachowaniem przed śmiercią. Przesyłał do policji wiadomości napisane przez ofiary. Było to coś w stylu
"El, czy wiesz, że bogowie śmierci jedzą tylko jabłka?" Kira się z nami bawi, rzuca mi wyzwanie, które podejmę. Bo w sumie jestem taki
jak on..
-Jak to?
-Po prostu nie lubię przegrywać. On też. Wtedy, gdy nadaliśmy ten program z fałszywym mna, Kira nie mógł przepuścić okazji, by pozbyć się
swojego największego zagrożenia. Przypuszczam również, że Kira jest uczniem szkoły średniej i do tego bardzo inteligentnym.
-A dlaczego nie mógłby być młodszy?
-Ponieważ nie poradziłby sobie z ciężarem odpowiedzialności. Zabiłby kilku nielubianych przez siebie kolegów, a potem przestraszyłby sie
i odrzuciłby Notes- wtrącił Light
-Słuszna dedukcja. Spodziewałem się tego po tobie. Panowie, musimy podjąć jakieś działania. Proponuję założyć podsłuchi i kamery w domach
państwa Yagamich oraz w domu komendanta. Czy jest jakiś sprzeciw?
-Jeżeli ma mnie to oczyścić ze stawianych mi zarzutó, to zrobię wszystko. L, załóż kamery i podsłuch.
-Dziękuję, Light. Wszystko będzie gotowe w ciągu dwóch dni. Na tym zakończymy dzisiejsze spotkanie. Powodzenia i do zobaczenia, panowie.
Panie Yagami, proszę chwilę zostać.- Wszyscy wyszli i zostali tylko L i ojciec Light'a.
-Panie Yagami, proszę nie mówić Lightowi o następnym terminie spotkania. Nadal jest podejrzanym, więc przez kilka dni chciałbym go
obserwować.
-Dobrze, L.
-Więc do zobaczenia.

*

"Niepokoi mnie brak wiadomości od taty lub L'a w sprawie spotkania. Oni coś kobinują. Wiem, że założyli kamery i podsłuchy w moim pokoju, ale
nie dziwi mnie to. Jestem przecież podejrzanym o bycie Kirą. Ale nie powiadomili mnie o następnym spotkaniu. Coś kombinują. Raito jak zwykle
włączył telewizor. Prezenter stacji powiedział:
-Za chwilę nadamy specjalne wiadomości.- na ekranie ukazała się specjalna plansza. Była na niej wielka litera L. "Oho, będzie wiadomość od L'a.
Ciekawe, co on kombinuje". Raito spokojnie siedział i czekał. Niepewność szarpała mu nerwy. Wreszcie L cyfrowo zniekształconym głosem
zaczął mówić:
-Kira! Mamy dość Twoich zbrodni! Mamy dla Ciebie propozycję spotkania w celu dogadania się. Przyjdź do opuszczonej fabryki za tymi domkami
jednorodzinnymi jutro o 15. Czekamy na Ciebie- "Głupcy! Nie wiecie, w co właśnie wdepnęliście. Do tego hangaru przyjdzie tylu ludzi
podających się za Kirę, że spokojnie będę mógł wmieszać się tłum i zabić L'a"
-Ryuuk
-Co chcesz?
-Wymiana

*

W fabryce czekali już L wraz z resztą grupy dochodzeniowej. Otworzyły się drzwi. Wszedł Raito. Natychmiast oślepiły go reflektory uniemożliwiając
mu używanie Oczu.
-Jestem niezmiernie zaskoczony, że wpadłeś w tą pułapkę. Mialem nadzieję, że akurat Ty się na to nie nabierzesz. Lecz z drugiej strony moje
podjerzenia wobec Ciebie sprawdziły się.
-Ty sukinsynu!- Naglo Raito został trzykrotnie postrzelony. Sprawcą był Matsuda. Chciał strzelać dalej, lecz został powstrzymany.
-Zostaw broń, nie warto- Raito zatoczył się
-Nie zadzierajcie ze mną gnojki!- wybiegł z hangaru. Policjanci chcieli go ścigać, ale L zatzymał ich
-Zostańcie panowie, nie warto. On nie wytrzyma już długo.

*

Raito biegł, a raczej kuśtykał, myśląc o wszystkim. Rozpamiętywał to, co zrobił dla tego świata i to, co mógł zrobić, gdyby mu nie przeskodzono.
Brakowało mu sił, wiedział, że nie dokończy swojej misji. Usiadł w cieniu wielkiego dębu. Umarł patrząc na zachodzące słońce

*

Ryuuk spojrzał jescze raz do Death Note'a. Wspomniał chłopaka, którego nazwisko przed chwilą zapisał.
-Było zabawnie, ale nic nie trwa wiecznie- rozwinął skrzydła i poleciał do świata Shinigami...



KONIEC

W kąciku muzycznym L theme
http://www.youtube.com/v/_uUVX376U4M&hl=pl&fs=1&color1=0x5d1719&color2=0xcd311b

Posty archiwalne cz.3-Anime to nie bajka!

Witajcie,
Jest to prawdopodobnie moja ostatnia notka na blog.pl
Nie widzę siebie współpracującego z tą ubogą w opcje platformą, więc pewnie przesiądę się na blogspot albo wordpress.
Przejdźmy jednak do tematu, którym dzisiaj jest Anime i jego postrzeganie wśród społeczeństwa. A jak je postrzegają Ci, którzy nie oglądają? Jako głupie bajki, na które szkoda czasu. Pierwsza sprawa: ANIME TO NIE JEST BAJKA! Odsyłam to poczytania wikipedii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Anime). Bajką nazwijcie sobie Kopciuszka albo Śnieżkę. Anime to inny poziom "wtajemniczenia". Kto widział chociażby Elfen Lied, ten wie o co chodzi. Obejrzyjcie, a zobaczycie, w jak wielkim jesteście błędzie. Zresztą krew w anime to rzecz równie powszechna co chleb w piekarni. Nawet Naruto, którego pierwsza seria była momentami trochę dziecinna, potrafi epatować przemocą. Shippuuden udowadnia to stwierdzenie. Dalej lecą takie tytuły, jak ww. Elfen Lied, Devil May Cry, Darker Than Black czy Hellsing lub Gilgamesh.
Więc czym jest dla mnie anime?
Ciekawe pytanie, otóż w większości są to sprawnie zrealizowane historie o przyjaźni i przezwyciężaniu trudności, niosące ze sobą ogromny ładunek emocjonalny (któż się nie wzruszył, gdy w Naruto była scena z Zabuzą i Haku). Skoro jesteśmy przy Naruto, to wątek przyjaźni Naruto i Sasuke, przezwyciężanie trudności bycia odrzuconym przez wszystkich (przypominam, że jako małe dziecko w Naruto został zapieczętowany Kyuubi- lis o dziewięciu ogonach, który był najgorszą rzeczą jaka kiedykolwiek spotkała mieszkańców Konohy i okolicznych wiosek i krajów) udowadniają moją tezę. Japończycy uwielbiają wnosić ww. emocje (coś jak w jRPG-ach), więc co jakiś czas mamy znakomite chwile, gdy dzieją się rzeczy to ważne, to wesołe, to smutne (Zabuza i Haku, pogrzeb trzeciego Hokage itp.). Bajka z założenia jest przeznaczona dla dzieci, natomiast anime nie polecam wszystkim. Nad niektórymi produkcjami trzeba posiedzieć, pomyśleć, bo wbrew pozorom anime dotyka tych najbardziej codziennych sfer naszego życia. Niektóre anime to komedie np. One Piece, a niektóre to poważne i czasem smutne historie (Gilgamesh).
Kończąc ten przykrótki wywód: Nie klasyfikujcie anime jako bajki, przyjrzyjcie im się i wtedy zrozumiecie, że anime to zupełnie inna rzecz.

Pozdrawiam Was, tych którzy nie dostrzegają piękna anime i tych, którzy już wsiąknęli w ten wspaniały świat

W kąciku mucznym piosenka z jednym z najlepszych wejść w historii
Guns 'n Roses - Sweet Child o' Mine
http://www.youtube.com/v/oobDQ0vdm8M&hl=pl_PL&fs=1&color1=0xe1600f&color2=0xfebd01

Posty archiwalne cz.2-Nasza-klasa.pl

Witajcie,
Na prośbę paru osób postanowiłem opisać swoje wrażenia z pobytu na tym portalu.
Zaczynajmy!

Nasza-klasa to wg mnie jeden z najbardziej udanych pomysłów polskiej społeczności internetowej. Można tutaj spotkać znajomych z dawnych lat, nauczycieli, sprzątaczy i masę innych ludzi, z którymi w przeszłości byliśmy jakoś związani, a na przestrzeni lat jakoś ta znajomość podupadła. O popularności nk świadczy chociażby fakt, że zarejestrowanych jest tam prawie 12 milionów uzytkowników. Ale czy nasza-klasa jest idealna? Nie, nie ma rzeczy idealnych. Nk też ma swoje wady, ma ich sporo i mam wrażenie, że im bardziej twórcy portalu chcą zarobić (nikt im tego przecież nie broni) na swoim dziele, tym bardziej cierpi na tym nk jak i my, zwykli użytkownicy.

Pierwsza rzecz, która mi się nie podoba, to konta fikcyjne. I tak każdy może się zarejestrować jako Doda, Kaczyński czy inna sławna persona (na topie są ludzie, którymi gardzę... szczerze mówiąc nawet ich nie znam, to po prostu idole dzisiejszej dziatwy tacy jak Jola Rutowicz czy Miley Cirus i inni). Konta fikcyjne to już zupełna samowolka, można być kim się chce i nie ma żadnych konsekwencji. Tu twórcy muszą sporo się napracować i stworzyć jakiś system identyfikacji użytkowników czy zgodę rodzica na konto na portalu. Coś trzeba z tym zrobić, bo głupota niektórych ludzi sięga tak daleko, że gotowi są zarejestrować się jako ktoś znajomy i szkalować ich dobre imię (głośna sprawa z ostatnich dni, gość procesował się w podobnej sytuacji z nk, na szczęście wygrał i dostał śmieszne 5 tys. zł odszkodowania).

Skoro jesteśmy przy kontach, to zastanawiam się dlaczego zakładane są konta niemowlętom i malutkim dzieciaczkom? Przecież to nie ma sensu, nie są one się w stanie komunikować z innymi, to po co im konto na nk? Przecież i tak na zdjęciach rodziców/rodzeństwa/wujostwa itp. widnieją razem ze swoimi opiekunami, więc jaki w tym sens. Już widzę portal "nasza-klasa junior". ehh

Teraz będzie o wszelakich płatnościach, które pojawiły się od początku istnienia nk. Zaczęło się bodaj od tego, że widzimy tylko trzech ostanich gości na naszym profilu. Za więcej informacji trzeba było dopłacić.
W tej chwili oprócz wspomnianej wyżej usługi płacimy za m.in. powiększenie transferu zdjęć (co jest głupie, bo jeżeli ktoś umie operować Photoshopem w stopniu najbardziej podstawowym, umie zredukować "wagę" zdjęcia tak, żeby ten transfer wystarczył. Ale jeżeli ktoś jest niecierpliwy to niech płaci ;p), prezenty, eurogąbki, uslugę "Super zdjęcie" i chyba za coś jeszcze.
Prezenty... Dlaczego? Dlaczego mam dawać komuś NIEISTNIEJĄCY naprawdę prezent? Lista prezentów jest długa, no ale jeżeli chciałbym komuś kupić kwiaty, to ruszyłbym tyłek do kwiaciarni, zamiast wydawać pieniądze na nk. A prezenty wcale takie tanie na naszej-klasie nie są. Ostatnio jednak administracja wprowadziła kolejne zamieszanie w postaci Eurogąbek.

Eurogąbki to nic innego jak waluta obowiązująca na portalu. W związku z tym, że wpólną europejską walutą jest ojro, stąd nazwa waluty. Zaletą tejże waluty jest to, że w porównaniu do wydawania żywej gotówki, bardziej opłaca się wykupienie pakietu eurogąbek zwłaszcza, że nk dodaje małe gratisy do pakietów. Ale żeby nie było tak słodko, trzeba wspomnieć ile się za to płaci. Otóż za najtańszy pakiet należy zapłacić 5zł. Nie jest to duża kwota, ale szybko się kończy, starcza na jakieś dwa prezenty. Wtedy podekscytowane dziecko wykupuje dalej. Są jescze pakiety, za które płaci się od 10 do 50 zł i dostaje się od 110 do 570 gąbek. Gąbki służą nam jako środek płatniczy za prezenty lub inne pakiety, które trzeba wykupić, żeby być "cool" :P. Boli to, że w zasadzie po rejestracji otrzymujemy wersję demo portalu, ale takie demo wystarcza dla normalnego użytkownika. Jeżeli jednak komuś nie wystarczy, proszę bardzo, nie moje pieniądze.

Teraz o dziwnym dodatku, który zwie się "Osoby, które możesz znać". Otóż po zapisaniu się do szkoły, nk podpowiada Ci, kogo możesz znać. Dotyczy to też relacji "znajomy znajomej znajomego". Z jednej stroncy przydatna rzecz, z drugiej portal w zasadzie na siłę wyszukuje znajomych. Kompleksy twórców?

Ostatnio zresztą nasza-klasa upodobniła się do fotki wprowadzając Opinie o zdjęciach. Troche mijamy się tutaj z pierwotnym celem portalu: odnawiania przyjaźni szkolnych, spotykania starych znajomych itp. Tu oceny wahają się od 1 do 5, nie od 1 do 11. No i jest jeszcze to SuperZdjęcie, które żeby z niego korzystać, trzeba wykupić.

Reszta uwag jest ta sama jak przy fotce, więc nie widzę większego sensu żeby to jeszcze raz rozpisywać. W skrócie: Poziom pisania na forach oraz generalne chamstwo to w zasadzie to samo co na fotka.pl

Lecz żeby nie było, że nic mi się na nk nie podoba, wspomnę o współpracy z serwisem allegro.pl. Dzięki niej możemy się dowiedzieć czy nasz znajomy nie wystawia jakiegoś ciekawego przedmiotu na aukcję. To akurat duży plus.

Podsumowując: Jeżeli nie wykupimy pełnego abonamentu, dostajemy w zasadzie wersję demo nk gdzie można dodawać zdjęcia, komentarze i posty na forach, ale.... No właśnie, czy jest jakieś ale? To w zasadzie wystarczy. Chyba, że komuś mało, wtedy droga wolna. Ja nie zamierzam płacić...
W ostatecznym rozrachunku nasza-klasa.pl to portal, który świetnym pomysłem zaproponował ludziom łatwą sposobność do kontaktu z dawnymi znajomymi, nauczycielami itp. Z drugiej strony, rozumiejąc oczywiście chęć zarobienia, płatności to nie całkiem trafiony pomysł na przyciągnięcie publiki. Ogólnie myślę, że nk wychodzi u mnie na plus.

Pozdrawiam
Pomysłodawcę tej (w moim mniemaniu, ale jak tak oceniam każdą swoją pracę) beznadziejnej notki), Mariusza :P
Oriona (Tagged.com still FTW!)
Wiolcię (niedługo wrócisz do siebie... chyba ;p)
I wielu, wielu innych

W kąciku muzycznym Michael Jackson- You're Not Alone z dedykacją dla... :)

http://www.youtube.com/v/asfiKvQxbnM&hl=en&fs=1&color1=0xcc2550&color2=0xe87a9f

Wybaczcie, prawa autorskie na pozwalają na przysłanie teledysku :)

Posty archiwalne cz.1-Fotka.pl

Witajcie,
Postanowiłem dzisiaj napisać, co mnie drażni, a być może co mogę pochwalić w serwisie "społecznościowym" fotka.pl
Zaczynamy!

Krótkie słowo wstępu
Jak wszyscy zapewne wiecie, fotka.pl to chyba jeden z pierwszych w Polsce tak popularnych portali... społecznościowych? I tu pojawia się pierwszy zgrzyt, bo wg mnie jest to po prostu najzwyklejszy w świecie portal randkowy wypełniony po brzegi dziećmi neo, głupimi kobietami oraz innym zwierzyńcem. Ok, jest może parę tysięcy osób, które pobyt na "fotce" uznają za zabawę i nie poświęcają dni i nocy na dopieszczanie swojego opisu...
No właśnie, skoro jesteśmy przy opisach. Ręce opadają, naprawdę . Dzisiaj przeczytałem np. "samoistną samokrytykę". Tak, bez komentarza. Zresztą podobnych baboli jest na profilach dużo więcej. Co powiecie na to, gdy czytacie w opisie słowa "Jestem normalną, każdą jak inna dziewczyną, nie latam za chłopakami i w ogóle jestem normalna", a za chwilę "oczojebną" czcionką, p0k3m0n3m widzimy słowa "Lubię chłopców mmm" czy coś takiego? Drobna niekonsekwencja, że tak delikatnie to ujmę. Rzadko czytam opisy profili, bo moja niechęć do świata rośnie z każdym słowem (jeżeli jestem w stanie zrozumieć, co jest napisane). Co mniej więcej trzeci profil to zdjęcia roznegliżowanych w mniej więcej 90% laleczek, które w opisie mają "Jestem normalna". Rozumiem, lans ponad wszystko, ale do jasnej cholery, bez przesady. Jeżeli ktoś chce popatrzeć na gołe panienki, to są odpowiednie strony, które zapewnią to w 100%. Zwłaszcza, że te zdjęcia oglądają dopiero dorastające dziewczyny, które potem nabierają kompleksów i chcą być takie, jak Wy. Stąd coraz częściej słyszy się o anorektyczkach. Ok, skoro jesteśmy przy zdjęciach, to przecież można je komentować. Cóż... Jak to mówią "Wszyscy mogą, lecz nie każdy powinien". Że nie wspomnę o opisach wyjebanych na tysiąc stron świecącymi obrazkami :/ WTF?! Litości...
(Przepraszam)Kurwa mać, czytuję komentarze i widzę jak dorosły facet ocenia profil w stylu "sweet focie, max dla Ciebie, liczę na rew, zaproszenie, prezent, spotkanie, ślub, trójkę dzieci itp itd" (oczywiście po prezencie to już sarkazm, gwoli wyjaśnienia). Oczywiście napisane pokemonem. Przecież inaczej się nie da... Jeszcze te gify na pół strony. Litości, przecież to wyraz skrajnej głupoty oraz braku inwencji. Kiedyś ktoś mądry powiedział "Jeżeli chcesz powiedzieć coś głupiego, lepiej milcz". Myślę, że powinni się stosować do tej zasady wszyscy Ci, których wyżej opisałem. Niektórzy potrafią się jeszcze wysilić na jakiś wierszyk. Pewnie też zerżnięty z neta albo innego profilu, ale mogę to uznać za przejaw jakiejś inwencji twórczej. Reszta zalatuje po prostu lizodupstwem i nieszczerością. Przypomina mi się głupie "sub 4 sub" z YouTube'a, ale to temat na inną notkę.
Pomijam już bezdenną głupotę niektórych ludzi (głównie kobiet, nie odwiedzam profili męskich) ze zdjęciami na cmentarzach itp miejscach. No, zapomniałbym o nickach. Wiadomo powszechnie, że w tłumie niespełna 3.5 miliona ludzi, ciężko wylansować jakiś fajny nick. Podam tylko przykłady: DajCmokaKotq, xOlusSqx (czy jakoś tak) no i te wszystkie nicki poprzedzone i zakończone "xXx", "vVv" i innymi literami alfabetu oraz oczywiście nicki w języku angielskim, których właściciel i tak nie rozumie (a zdarzyło mi się przeprowadzić konwersację z taką użytkowniczką, która powiedziała, że wzięła to z piosenki, a nie zna znaczenia swojego nicku... whatever). To tak samo jak z opisami po łacinie, dużo ludzi je ma, nie wszyscy wiedzą o co chodzi. Ale przecież Quidquid latine dictum sit, altum videtur (nie wziąłem tego z Internetu i wiem co to znaczy więc nie pytajcie nawet).
Wracając jeszcze do fotek, nie sposób nie wspomnieć o ludziach robiących zdjęcia do lustra. Ok, rozumiem nie ma kto Ci zrobić zdjęcia, zrób to sam/sama. Ok. Ale po kiego diabła potrzebujesz flesza?! Raz, że jest to wbrew regulaminowi fotki, dwa, NIE WIDAĆ TWOJEJ TWARZY! Po co mi Twoje fotki, jeżeli wszystkie arcydzieła to fotografia lustro+flesz? Nie jesteś normalną osobą, jesteś głupia/głupi i nic więcej nie trzeba mówić.
O ortografii nie wspominam tylko z litości. Dochodzi do tego fakt, że poziom pisania dzisiejszej młodzieży równy jest mniej więcej poziomowi wyplutej gumy do żucia. Oczywiście są wyjątki, sam mam przyjemność znać kilka osób, które potrafią napisać coś ciekawego, ale to jest jak ziarno zboża pośród asfaltowej drogi.

Dobra, wystarczy, jeżeli coś pominąłem (a na bank tak jest) możecie dopisać Wasze zdanie w komentarzach bądź na własnych blogach, do czego zachęcam.
Pozdrawiam
Oriona (Tagged.com FTW!)
w00jasa (still love Nickelback xD)
Wiolcię, dla której ostatnio nie mam czasu :P
Madzię, która ciągle wali na mnie fochy (I tak nie potrafisz na długo tego robić :P)
I całą resztę, o której pamiętam, ale nie wypisałem. To nie wyliczanka, za to nie dają nagród

W kąciku muzycznym Nickelback- Just To Get High
http://www.youtube.com/v/yIig1-7Q0Io&hl=pl&fs=1&

A/H1N1- realne zagrożenie czy rozsiewanie paniki?

Witajcie,
Od jakiegoś już czasu jesteśmy świadkami masowej paniki wywołanej wirusem A/H1N1, nazywanego potocznie "świńską grypą". Czy jest ona uzasadniona? Czy ten wirus jest naprawdę aż tak niebezpieczny?
Od paru tygodni staram się śledzić którekolwiek z wieczornych wydań wiadomości i wyłapywać informację o tym, gdzie "przebywa", jak się można zarazić itd. Na przykład w USA mieliśmy masowe szczepienia i profilaktykę przeciwgrypową. U nas natomiast profilaktyki jako takiej nie ma, a zalecane jest... szczepienie się przeciwko normalnej grypie sezonowej. Troszkę to dziwne, zwłaszcza, że nadal trwa spór o wprowadzenie szczepionki przeciw A/H1N1 do ogólnego obiegu w Polsce. Tłumaczenia są różne, ostatnio słyszałem o niewystarczającej ilości tychże szczepionek. Niby argument słuszny, ale w USA, którego liczba mieszkańców sięga 250 mln, szczepi się ludzi z tzw. grupy wysokiego ryzyka, czyli m.in.:
-Ludzi starszych
-Małe dzieci
-Ludzi przewlekle chorych
-Ludzi z mocno osłabioną odpornością
Więc nie rozumiem, dlaczego w Polsce nie można wprowadzić szczepionek dla ludności z tej grupy. Młodzi ludzie nie potrzebują jej aż tak, możemy się zaszczepić przeciwko normalnej grypie. Ponadto dziwię się noszeniu maseczek na ulicach. Przecież od małego nam uświadamiają, że żeby zarazić się grypą, trzeba przebywać w tym samym pomieszczeniu co chory ew. używać tych samych przedmiotów np. ręczniki itp. Zarażenie się na ulicy ma dość nikłe szanse "powodzenia".
Mam wrażenie, że ludzie boją się tego co stało się w latach 1918-1919. Wtedy na tzw. "hiszpankę"(wywołana groźną odmianą wirusa H1N1, rozprzestrzeniała się dzięki falom często niedożywionych ludzi przemieszczających się po całym świecie na skutek wojny) umarło ponad 50 mln osób. Z tym, że minęło 90 lat od tamtej tragedii i medycyna poszła lata świetlne naprzód! Ludzie, uspokójcie się, taka sama panika była wywołana "ptasią" grypą i chorobą wściekłych krów, a jak wiemy nic aż tak tragicznego w skutkach nie wyniknęło. Fakt, że do tej pory zginęło ok. 8000 osób jest ich winą, ponieważ nie stosowali się do zaleceń lekarzy po powrocie z Meksyku (potocznie ta grypa nazywana jest grypą meksykańską) i innych południowoamerykańskich krajów.
Jak się ma ta sprawa to osób uczących się? Do tych, którzy większość czasu spędzają w szkole, wśród ludzi? Otóż na stronie MON-u (dokładnie http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=816&catid=119&Itemid=156) są zalecenia GIS-u (Główny Inspektorat Sanitarny).Warto się z nimi zapoznać i dowiedzieć w jaki sposób szkoła dba o profilaktykę w sprawie nowej grypy oraz dzięki temu będziemy mogli poinformować dyrekcję o tejże właśnie profilaktyce.

Podsumowując: Świńska grypa jest tak samo groźna jak ptasia "u szczytu kariery". Jeszcze parę miesięcy to potrwa, a potem minie, jak wszystko. W końcu będą szczepionki i ludziom będzie żyło się bezpieczniej

Pozdrawiam tych, co nie śpią o 4:20 :D

W kąciku muzycznym Eluvetie-Inis Monia

sobota, 14 listopada 2009

Polska vs Rumunia czyli pierwsze wrażenia po debiucie "Franza"

Witajcie,
Przed paroma minutami zakończył się debiut Franciszka Smudy jako selekcjonera reprezentacji Polski. Zawód to nie łatwy, ale nie będzie o tym. Zresztą samego Franza nie mam zamiaru winić za porażkę 0:1. Sama bramka padła po pechowym bloku strzału przez Dariusza Dudkę. W przekroju całego spotkania byliśmy dobrze zorganizowaną, potrafiącą osiągnąć przewagę nad przeciwnikiem drużyną, która potrafiła wyprowadzić kilka naprawdę ciekawie wyglądających akcji. Zabrakło nam jednak tego ostatniego podania, dośrodkowania z reguły były niedokładne, a zdarzało się, szczególnie w drugiej połowie, że nasi zawodnicy stali w miejscu jakby czekając na cud w polu karnym. Inną sprawą jest to, że murawa była całkowicie nieprzygotowana do meczu na poziomie międzynarodowym. Dziury w boisku oraz dziwna tendencja piłki do zatrzymywania się w miejscu to tylko niektóre wypadki na boisku. Szczególnie raziło to w akcji Sławka Peszki, w której mógł strzelić bramkę. Tak samo było w pierwszej połowie w akcji Kuby Błaszczykowskiego, ale to już historia.
W ogólnym rozrachunku reprezentacja wypadła nieźle, zwłaszcza zmiennicy, no może oprócz Rogera, który niewiele pokazał, oraz Sadloka, który wszedł na ostatnie 5 minut.
Pozostaje czekać do środy na mecz z Kanadą, w którym ma zagrać ławka rezerwowa, na której dzisiaj znalazł się między innymi Wojtek Szczęsny, grający obecnie w Arsenalu.
Pozdrowienia dla kibiców reprezentacji. W środę wygramy
W kąciku muzycznym piosenka dla naszych- We're fighting dreamers ;p

Pierwsze koty...

Witajcie,
Jak zapewne zauważyliście, przeniosłem się na nową platformę blogową. Dlaczego zrezygnowałem z blog.pl?
Przede wszystkim blog.pl oferuje mało możliwości bloggerskich, jest uboga w opcje edytowania bloga i przede wszystkim nie zapisuje pracy w trakcie pisania, o czym boleśnie zdążyłem się ze 3 razy przekonać. Blogger.pl jest platformą, dzięki której uzyskałem dostęp do szerszej gamy możliwości. Następne notki będą już umieszczane tutaj. Postaram się w międzyczasie wkleić tu najbardziej interesujące notki z tamtego bloga.
Anyway, cya!