poniedziałek, 23 maja 2011

Mroczny Rycerz - recenzja

Witajcie,
Nieczęsto zdarza się, abym po obejrzanym filmie cieszył się jak dziecko. Takie przypadki to u mnie rzadkość wynikająca z faktu, że jestem dość wybredny, jeśli chodzi o kinematografię. Cieszę się wtedy, że jest tam gdzieś film, dzięki któremu chce mi się robić to, co właśnie teraz czynię. Zapraszam do świata, gdzie zasady nie istnieją. Gdzie liczy się chaos i anarchia. Gdzie trzeba poświęcić wszystko w imię wyższego dobra. Zapraszam do "Mrocznego Rycerza"


Ale od początku: "Mroczny Rycerz" to film powstały w 2008 roku. Wyreżyserował go Christopher Nolan, który ma na swoim koncie tytuły takie jak "Incepcja" czy "Memento". W rolę Batmana wcielił się Christian Bale, Jokera zagrał Heath Ledger (zmarł niedługo po udziale w tym filmie oraz roli w "Parnasussie...", o nim kiedy indziej), a Harvey'a Dent'a zagrał Aaron Eckhart. W pozostałych rolach wystąpili m.in. Michael Caine jako Alfred, Gary Oldman jako Gordon, Morgan Freeman jako Julius Fox oraz wiele innych znamienitości. Film trwa 152 minuty, zarobił 533 mln dolarów oraz otrzymał dwa Oscary (ścieżka dźwiękowa i nagroda dla Heatha Ledgera). Jest to druga część trylogii o Batmanie (pierwszą był "Batman - Początek", trzecia część pt. "Batman: The Dark Knight Rise" ujrzy światło dzienne w przyszłym roku).

Fabuła

Batman, Gordon i Harvey Dent muszą stawić czoła niepowstrzymanej sile, nieprzerwanemu łańcuchowi anarchii i zniszczenia, Jokerowi. Walka ta doprowadzi wszystkich na skraj wytrzymałości psychicznej, dzięki czemu rozpocznie się nowa rozgrywka przeniesiona na niespotykany dotąd poziom.
W filmie dzieje się mnóstwo, praktycznie nie ma czasu na oddech. Nie wpływa to jednak na przyjemność odkrywania kolejnych wątków fabuły. Bruce Wayne ma dość bycia Batmanem, nie chce, żeby to jego obwiniano za ofiary działalności Jokera (w zasadzie to ten wątek jest motywem przewodnim... co przekłada się na dość standardowe zakończenie filmu o superbohaterze). Harvey Dent przechodzi wewnętrzną przemianę po stracie ukochanej osoby. Gordon musi zrobić wszystko, żeby uratować mieszkańców Gotham i jednocześnie chronić rodzinę. "Mroczny Rycerz" został zrealizowany bardzo solidnie, dzięki czemu widz nie gubi się w zawiłościach scenariusza.

Postacie:
1)Batman/Bruce Wayne

Niektórzy lubią Christiana Bale'a jako Batmana. Niektórzy twierdzą, że sposób w jaki mówi, jest trochę za bardzo na wyrost. Ja jestem gdzieś po środku, ponieważ podoba mi się sposób gry Bale'a, ale sposób mówienia trochę psuje wrażenia wizualne. Ciężko wystawić ocenę komuś, kto z jednej strony stworzył bardzo ciekawą i mroczną postać, a z drugiej przesadził z jednym ważnym detalem. W gruncie rzeczy jednak Batman nie mówi na szczęście tak dużo, żeby to dobre wrażenie zetrzeć, więc solidne 4+ dla Christiana Bale'a

2)Joker

Proszę państwa, o tej roli śmiało można mówić jako o legendarnej, kultowej, jednej z najlepszych w historii kina i zdecydowanie najlepszej w historii filmów z Batmanem. Heath Ledger tym razem popełnił mistrzostwo świata, pod wrażeniem jego występów byłem jeszcze długi czas po zakończeniu seansu. Joker w "Mrocznym Rycerzu" to wariat pochłonięty żądzą destrukcji i siania chaosu. I to jego w zasadzie jedyny motyw, jedyna rzecz pchająca go do działania. Jest przy tym tak maniakalnie perfekcyjny, że do końca filmu odnosi się wrażenie, że jednak mu się uda (np. scena z wysadzeniem szpitala). Dodajmy do tego FENOMENALNĄ grę Ledgera i oto dostajemy idealną mieszankę wybuchową. 5/5, a nawet 6/5 gdybym tylko mógł ;)

3)Cała reszta
Trudno tu opisać każdą z postaci z osobna, gdyż po pierwsze nie chciałem przesadzać z przedstawianiem postaci (co zresztą widać przy dwóch pierwszych pozycjach), a po drugie to i tak niewiele miałbym o nich do napisania. Jest Gordon, szef policji, który ściga Jokera razem z Batmanem. Jest Harvey Dent, którego wątek wprawdzie przeplata się z główną fabułą, jednak standardowy upadek moralny mnie nie poraża. Alfred jak zawsze jest gdzieś z boku, jednak dodaje trochę koloru filmowi swojej nieprzeciętnej inteligencji i poczuciu humoru.
Ogólnie cała drugoplanowa obsada dostaje ode mnie mocne 4. Spełnili swoje zadania, ale czegoś mi brakowało.

Plusy:
-Akcja
Oj dzieje się w "Mrocznym Rycerzu", dzieje. Efektowne pościgi, ciekawe pojedynki, wybuchy i generalnie to, czego po filmach o człowieku-nietoperzu się oczekuje.

-Joker
Więcej chyba nie muszę dodawać :)

-Długość
Bardzo mi się w filmie podoba, że nie jest on specjalnie długi (trwa ok. 2,5 godziny, a to zlatuje naprawdę szybko), a dostajemy sporą dawkę adrenaliny

-Wreszcie pożądny Batman
Moim zdaniem jest to pierwszy film, który dodał Batmanowi aurę mroku, na którą niewątpliwie zasługiwał. Wcześniejsze filmy to takie komediowe filmy akcji, które trochę go osłabiają w moich oczach.

Minusy:
-Zakończenie wszystkich wątków na raz
Jedyne do czego mógłbym się doczepić, to fakt, że ten wątek z Dentem nie został ocalony i przeniesiony na kolejną część przygód człowieka-nietoperza. Harvey ogarnięty szaleństwem mógłby sporo zdziałać, a tak to (spoiler!)zginął w sposób uwłaczający(koniec spoileru).

Podsumowanie:
Świetny film, solidnie zmonotowana dawka chaosu i zniszczenia z uśmiechem na twarzy. Polecam podziwiać kunszt aktorski Heath'a Ledger'a, ponieważ jest to jego przedostatnia rola, za którą zresztą dostał Oscara.
Ogólna ocena: 5/5

W kąciku muzycznym moje nowe odkrycie - Atreyu z kawałkiem Lonely

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz