czwartek, 23 sierpnia 2012

Krótka ballada o tym, jak SquareEnix ma Polskę za kraj trzeciego świata

Zacznijcie od tego :)

Witajcie,
Wybaczcie mi przydługi tytuł, ale streszcza on w zasadzie wszystkie moje odczucia co do ostatniego posunięcia jednej z moich ulubionych firm zajmujących się grami, Square Enix (niegdyś Squaresoft, teraz odpowiedzialna m.in. za Hitman: Sniper Challenge).

Uwielbiam Final Fantasy VII. Wszyscy, którzy choć raz rozmawiali ze mną o grach, wiedzą o tym. Fantastyczny system walki, genialne levelowanie postaci i cudowna historia absolutnie przewróciły swego czasu świat gier wideo. Ale nie o tym dzisiaj będzie. Square Enix wydało przemodelowaną wersję FF7 tzn. wygładziło co nieco do działania na nowoczesnych komputerach. Nie oczekujcie wodotrysków: to ciągle jest stary, dobry fajnal, tylko z wygładzonymi teksturami (choć gameplay jest mi obcy, widziałem tylko trailer). Smucą mnie jednak dwie rzeczy:

1.Character Boost
Character Booster – Find yourself stuck on a difficult section or lacking the funds to buy that vital Phoenix Down? With the Character Booster you can increase your HP, MP and Gil levels to their maximum, all with the simple click of a button, leaving you to enjoy your adventure.
Wait, what?! FF7 nigdy nie była uber-wymagającą grą. Owszem, łatwo nie było, zwłaszcza gdy chciało się ukończyć grę w 100%, odblokowując wszystkie bronie, limity, materie, summony czy też pokonując wszystkie Weapony. Tutaj Square Enix mówi graczom "Hej, masz problem w grze? Spoko, jedno kliknięcie i jesteś superbohaterem!". Fajnie, nie? NIE! Przyjemność płynąca z grania w FF7 (co najmniej 35-godzinna przyjemność) polegała właśnie na rozwijaniu swoich postaci zgodnie ze swoim życzeniem, na swoich warunkach. Tutaj dostajemy hacka na kasę, zdrowie i manę, czyli esencję grania w tego typu RPG. Tak się właśnie kończy tworzenie np. shooterów, które przejść można w 3 godziny. Mimo wszystko jednak nie powinno się tak ułatwiać życia i tak już w nie najtrudniejszej grze na świecie.

2.Polska? Never heard of it...
No właśnie. SE udostępniło swój produkt za naprawdę ciekawą cenę, 9,99 euro. Daje to około 40-45 złotych, co jak za tytuł takiego kalibru jest okazją jaka rzadko się zdarza. No i tu leży pies pogrzebany, ponieważ będąc mieszkańcem Polski nie kupię gry. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy nasz piękny kraj (posiadający m.in. mistrzów świata w Counter-Strike'u, więc nie jest nam obca scena gamingowa) jest pomijany przy okazji tego typu eventów.

3.Cóż pozostaje..
Szczerze powiem, że wieść o ponownym wydaniu FF7, tym razem w trochę nowszej oprawie graficznej, wzbudziła moje nadzieje. Szkoda, że SE tak postąpiło. Miejmy nadzieję, że firma przejrzy na oczy i zobaczy, że w Polsce też ma oddanych fanów sagi, z którą dorastałem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz