wtorek, 1 listopada 2011

Trochę tej świątecznej magii

Witajcie,
Tę część notki dedykuję pewnej mojej Czytelniczce z dalekich stron :)
Nie, nie chodzi tu o grudniowe święta, jeszcze nie. Dziś bowiem obchodzimy dzień, w którym wspominamy zmarłych, ich dobre strony, chwile spędzone z uśmiechem. Zachowujemy te wspomnienia w sercu, żeby nam było cieplej, żeby nie było smutno. Doszedłem do wniosku, że Polacy lubią się smucić. Gdy przychodzi taki dzień, jak dziś, moi rodacy przybierają smutne maski, oddają się zadumie i generalnie jakiś ponury ten dzień. Nie zrozumcie mnie źle, zaduma to bardzo dobra sprawa, szczególnie w tym dniu. Chodzi mi o fakt, żeby w tej zadumie się nie zatracić. Zamiast płakać nad grobem, wybierzmy się po odwiedzeniu zmarłych bliskich do znajomych na wspominki przy lampce wina/whisky. Nie dumajmy sami w domu, wyjdźmy z kimś na spacer. Pomimo dzisiejszej, pasującej mimo wszystko do nastroju święta, szaroburej pogody, spróbujmy znaleźć w tym wszystkim coś przyjemnego, ciepłego, coś co sprawi, że wspominanie zmarłych będzie czynnością lżejszą dla duszy.

A teraz do rzeczy: 1 listopada to oprócz dnia zadumy, jedna wielka rewia mody połączona z ogólnowiejskim (ew. miastowym, osiedlowym, czytajcie jak tam chcecie) kółkiem plotkarskim. A Paciaciakowa była? A z kim? Synowie byli? Córki, wnuczki też? A jak ta flądra Kowalska się ubrała? Postaw ten znicz na środku/z lewej/z prawej/obok kwiatka/pod kwiatkiem/na kwiatku itd. itp. No ludzie, to trochę nie na tym polega, szczególnie na wsiach niemalże ciągle słyszy się takie rozmowy. To tak jak z wejściem do kościoła w małych społecznościach: 'stali bywalcy' lustrują Cię całego, patrzą ile dajesz na tacę, czy byłeś u spowiedzi/komunii, z kim byłeś itd. Poza tym osobiście jestem zwolennikiem symbolicznego stawiania symbolicznego znicza jako znaku pamięci. Tymczasem niektóre groby wyglądają jak bożonarodzeniowe choinki.

Druga sprawa, wspomniana rewia mody. Nie oczekuję od ludzi ubierania się w smutne, czarne marynarki na czarnych spodniach z czarnymi butami. Ale nie śniło mi się, że można przyjść np. w jeansowych szortach i różowych rajtuzach albo w butach na kilometrowym obcasie z kompletnym miszmaszem kolorów (nawet mi jako hetero rzuca się to w oczy. Geje pewnie dostaliby konwulsji... ugh, zaraz wyjdzie, że jestem homofobem). Ludzie najwidoczniej jeszcze nie wiedzą, co to znaczy prosty i skromny ubiór. Przychodzicie na cmentarz, nie na imprezę Redds'a.

Czy są plusy tegoż dnia, gdy w całej niemal notce narzekam? Oczywiście. Wspomnienia, te miłe oczywiście, zawsze ocieplają atmosferę dnia, szczególnie, gdy wspominamy ze znajomymi/rodziną. Cmentarze wieczorem wyglądają cudownie, nie sposób tego ukryć. No i w moim przypadku taki wyjazd na wieś oznacza wielką ucztę z czerninką jako danie główne (najlepsza rzecz, jaka spotkała człowieka od wynalezienia alkoholu).

Cóż, zostawiam Was z tymi przemyśleniami. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień nie był dla Was smutny, ale że wspomnienia ociepliły ten stosunkowo chłodny dzień.
Bywajcie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz